Chwila Refleksji...

Wszystko co nie związane z Juventusem i sportem. Aktualne wydarzenia ze świata polityki, muzyki i kina.
ODPOWIEDZ
Jamal_TH

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 02 listopada 2003
Posty: 249
Rejestracja: 02 listopada 2003

Nieprzeczytany post 31 stycznia 2005, 17:25

Otóż właśnie...siedzę sobie i mam chwilę refleksji.Rozmyślam o życiu, o tym co już za mną i o tym co jeszcze na mnie czeka... Jeśli chodzi o to co jest przeszłością, to gdyby niektóre zdarzenia niezależne od ludzi się nie zdarzyły, byłbym bardzo zadowolony z tego co przeżyłem.No ale nie mam co narzekać, przeżyłem dużo fajnych chwil i nie żałuję, że tak spędzam swoje życie, nie uważam, że straciłem czas, dzieciństwo...Mam 18 lat, jeszcze duuużo przede mną, wiele wyzwań, dla których warto iść do przodu i powoli ,,piąć się w górę''.
Najmilszym wspomnieniem z mojego dotychczasowego życia, jest ..... hmm no jest ich wiele.... Trudno wybrać konkretny więc wybiorę jakiś po części ważny.Może to, że zacząłem grać w piłkę...Piłka dała mi sens życia w niektórych momentach mojego istnienia, piszę poważnie.Jest dla mnie najważniejszą formą spędzenia czasu...Mówią, że człowiek musi się czymś zająć żeby nie zwariować :) no i mają rację.Takie jest moje zdanie.
Ciągle wyznaczam sobie nowe cele, znajduję błędy, naprawiam je, aby być jeszcze lepszym...człowiekiem....kopaczem....chłopakiem ((-;
ChciaŁem jeszcze dodać, że duży wpływ na moją przyszŁość i teraźniejszość miały w/w wydarzenia z przeszłości... Przykre wydarzenia i doświadczenia, które pozwoliły mi szybciej ,,dorosnąć'' , spoważnieć...zmienić sposób myślenia... No i jakoś leci... Powoli :)

To nie miało być wzruszające i pewnie nie było [;

Mam do Was 2 pytania dotyczące tego tematu :

1.Czy jesteście zadowoleni z dotychczasowego życia, z tego co przeżyliście, co chcielibyście zmienić bądź poprawić...?
2.Jakie jest najmilsze wspomnienie z Waszego życia, nie musi być super poważne, tylko coś, co miało (może mieć) wpływ na Waszą przyszłość...
3.Podawajcie jakieś w miarę sensowne odpowiedzi, żeby ten temat nie był ,,zlepką'' głupot i odpowiedzi ,,tak'' lub ,,nie'' .

Zdaję sobie sprawę, że to indywidualna sprawa każdego z Was, więc nie zdziwię się, jak temat zostanie nietknięty ((-;

Miłego wieczoru.Pozdrawiam.
Ostatnio zmieniony 31 stycznia 2005, 21:51 przez Jamal_TH, łącznie zmieniany 1 raz.


Go hard, or go home.
białas

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 29 września 2004
Posty: 2025
Rejestracja: 29 września 2004

Nieprzeczytany post 31 stycznia 2005, 19:28

no bardzo ciekawy temat. jeszcze nie widziałem takiego.

ja też miałem myśli podobne do twoich. siedziesz i nagle uświadamiasz sobie, że jesteś tylko małym trybikiem w tej maszynie, nazywanej światem.

zastanawiałem się co by było, gdybym nie przyszedł na świat. ale skoro już tu jestem, to też powinienem jakoś się zapisać w historii.

co do pierwszego pytania, to niczego nie żałuje i niczego nie chciałbym zmienić. owszem, robiłem rzeczy, których się wstydzę, ale nigdy nie chciałbym cofnąć się w czasie i niedopuścić do nich. niektórzy powiedzieliby, że jest to przeznaczenie, ale ja w nie nie wierzę. według mnie każdy człowiek decyduje o sobie sam i nie jest to spowodowane działaniem przeznaczenia. jeśli mam zamiar skręcić w prawo, a w ostatniej chwili zmieniam decyzję i idę w lewo, to jest to moja osobista decyzja i napewno nigdzie nie jest to ustalone w którą stronę pójdę.

co do drugiego pytania, to chyba ukończenie 18 lat. nie chodzi mi o same urodziny, czy imprezę, tylko "wejście" w "wiek dorosły". pomimo, że ktoś jest starszy o ten dzień, czy dwa, to nic już nie będzie takie samo, jak przedtem. to wejście w zupełnie inną rzeczywistość, inne życie. po 18. mamy większą kontrolę nad własnym życiem, to my decydujemy, co może nam się przydarzyć, a co nie. to my podejmujemy decyzje, które zmieniają nasze życie. mówię oczywiście o tych starszych latach naszego życiu, a nie o kilku dniach po urodzinach, bo wtedy jeszcze jesteśmy uzależnieni od rodziców.

dziekuję...


ToMeK

Juventino
Juventino
Rejestracja: 14 grudnia 2002
Posty: 804
Rejestracja: 14 grudnia 2002

Nieprzeczytany post 31 stycznia 2005, 21:30

Moje zycie...czasami sie zastanawialem co by bylo,gdyby mnie nie bylo.Podobnie jak bialas...moze to glupie pytanie,ale daje duzo do myslenia...zastanawialem sie takze nad tym co by bylo gdyby bylo jedno wielkie nic,gdyby niczego nie bylo,ale nie chcialem o tym pisac...

Tego co przezylem nie zaluje, choc sa sytuacje w moim zyciu,ktore chcialbym cofnac, czy tez do niektorych wrocic...chcialbym,aby chwile, w ktorych nie zachowalem sie najlepiej przyszly ponownie,a na pewno postapilbym inaczej...nie bede wymieniac tutaj tych faktow w moim zyciu, ale sytuacje te przypominaja sie co jakis czas, kiedy nastepuja wydarzenia podobne...
Jesli mowa o przykrych sytuacjach, bo takie ma chyba kazdy z nas, to mam czasami takie "przeblyski",ktore nawiazuja do tych nienajlepszych wydarzen i staram sie ich nie powtorzyc...staram sie o nich zapomniec, ale nie jest latwo...zdarzylo mi sie 2-krotnie,aby ktos sie na mnie zawiodl i za wszelka cene chce udowodnic,ze to byl tylko tzw. "wypadek przy pracy"...podobne bledy sie nie zdarza...Napisalem bardziej przykre dla mnie wydarzenia,bo to one sa wazniejsze, od tych milych i to o nich chce zapomniec badz je zmienic...
NIE ZALUJE...

Jesli chodzi o drugie pytanie, to mam na razie - rocznikowo - 17 lat i nie nastapilo jakies wazne wydarzenie w moim zyciu, od ktorego zalezy moja przyszlosc... fakt, ze wydarzyly sie rozne mile/niemile w(y)padki, ktore do dzis maja jakis skutek,ale nie uwazam,ze wplynelo to jakos na moja przyszlosc...

Nie wstydze sie pisac, o tym o czym mysle, to co uwazam i jestem osoba szczera,tak,wiec wypowiedz wyzej napisana jest szczera.Nie chce pisac tutaj faktow,ktore nastapily w moim zyciu,ale troszke zdradzilem...

Ps. Pzdr Jamal :-D


ForzaJuve_Adam

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 07 maja 2004
Posty: 185
Rejestracja: 07 maja 2004

Nieprzeczytany post 31 stycznia 2005, 21:50

Moje zycie..... Ja rowniez chyba zreszta podobnie jak kazdy mam momenty takiego "rozmyslania nad sensem zycia". Jest to najczesciej gdy cos (a raczej ktos) mnie przybije do gleby....

Czy sa rzeczy ktorych zaluje?? Są... Sa to szanse ktore mialem a ktorych nie potrafilem wykorzystac... Jak zawsze zabraklo tego otatniego ruchu... Moglo byc pieknie ale Adam zawsze musi cos spieprzyc... Juz taki jestem i sie chyba nie zmienie... Raczej musze nauczyc sie z tym zyc. Mam do siebie zal o pare rzeczy. Niestety czsu sie juz nie cofnie.... |Co bylo to bylo i sie nie odstanie.... Ja rowniez zawiodlem pare razy innych i caly czas sie staram wieej tego nie robic bo to nie byly najmilsze chwile.... Czlowiekowi robi sie wtedy tak cholernie glupio.... A mozna takich sytuacji uniknac jesli sie tylko chce.

Najmilsze wspomnienie z mojego zycia.... hmmmm... Moze niektorzy sie beda smiali ale jest to zwykly biwak z moja klasa ktory spedzilem caly ze wspaniala dziewczyna... Ale oczywiscie zabraklo tego ostatniego ruchu... To juz nie wroci ale ten czas wspominam bardzo milo... Mam 18 lat i wiem ze jeszcze wiele rzeczy sie w moim zyciu wydarzy... Gorszych i lepszych.... Mam tylko nadzieje ze wiecej bedzie tych lepszych niz gorszych... A wszystko zalezy od nas... od naszego postepowania... i pamietajmy o tym bo nic sie samo nie dzieje... mamy kontrole nad swoim zyciem ale nie potrafimy jej w odpowiedni sposob wykorzystac...

Zycze wszystkim aby nauczyli sie korzystac z zycia i odpowiednio je kontrolowac, aby niemilych sytuacji bylo w nim jak najmniej....

To tyle ja :-D



Pozdro 4 all

Peace


Obrazek
Obrazek
Supersonic

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 25 października 2004
Posty: 1184
Rejestracja: 25 października 2004

Nieprzeczytany post 31 stycznia 2005, 22:05

Znakomicie się składa, bo właśnie przed sekundką skończyłem pisać wypracowanie na jakże interesujący temat: Twoje poszukiwania św. Graala. Tematyka bardziej niż podobna. :idea:

Mówiąc całkiem szczerze rzadko oddaje się refleksjom. Jakoś bardziej wolę skupiać się tylko na przyszłości i na rozważaniu, którą scieżka podążać w danej sprawie. Aczkolwiek nie mówię, że przeszłość natychmiast wymazuje i nigdy do niej nie wracam.

Z mojego życia jestem zadowolony i nie może być inaczej, bo gdyby było mógłbym z pretensjami zwrócić się tylko i wyłącznie do siebie. Oczywiście, że były sytuacje, które rozegrałem źle i które z chęcią bym poprawił gdybym miał taką możliwość, jednak jest ich stosunkowo nie dużo. Na razie- odpukać- nie miałem takiej która w jakiś istotny sposób zaważyłaby na moim życiu.
Do poprawienia zawsze się coś znajdzie od takich podstawowych spraw jak j.angielski( :wink: :twisted: ) do tych znacznie głębszych. Chcę się rozwijać dlatego staram się w granicach możliwości poszerzać horyzonty i zdobywać nowe doświadczenia.
Jeżeli chodzi o najmilsze wspomnienie to nie potrafię wybrać jednego jednak przelatując przez moje dzieciństwo znalazłbym kilka propozycji. natomiast w kwesti spraw, które już się wydarzyły, a któe mogą mieć wpływ na moje dalsze życie uważam, że nie ma ich zbyt dużo. Ostatnio na pewno było to dostanie się do liceum, do którego chciałem się dostać, ale przecież to nic nie znaczy. Jeszcze tyle (wygranych Juventusu :wink: ) życia przede mną.

psyt: czy jakieś inne forum piłkarskie ma takie tematy?? Nie... bo forum jest odzwierciedleniem klubu :twisted:

pozdro dla wszystkich refleksyjnie nastawionych


mnowo

Qualità Juventino
Qualità Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 03 listopada 2003
Posty: 7470
Rejestracja: 03 listopada 2003

Nieprzeczytany post 31 stycznia 2005, 22:26

O kurde. Inteligentny temat, nie powiem.. :roll:

Chyba kazdego nachodza czasem takie mysli. "Jak by to bylo gdyby mnie nie bylo.." Mnie czasem ogarnia zastanowienie na temat co by bylo gdyby wlasnie juz za pare chwil zabraklo mnie na tym swiecie :roll: Czy moglbym z czystym sumieniem powiedziec, ze przezylem swoje zycie dobrze, ze zrobilem wszystko, co chcialem zrobic, ze niczego nie zaluje. Czy mialbym odwage "sam sobie spojrzec w oczy".. :wink:

Mysle, ze niczego nie zaluje. Zylem, zyje i mam nadzieje ze bede dalej zyl. Nie chcialbym niczego zmienic. Gdybym zostal postawiony spowrotem przed podjeciem pewnych waznych decyzji, ktore juz podjalem, mysle ze zadecydowalbym tak samo. :roll: Sa rzeczy, ktore chcialbym wymazac, sa i takie, ktore chcialbym tylko delikatnie poprawic, ale sa i takie, ktorych nigdy nie chcialbym, zeby znikly z mojego zyciorysu.. :roll:

Jesli chodzi o najmilsze wydarzenie z zycia, to mysle ze jest jeszcze przede mna. Bylo pare drobiazgow- kiedy dostalem dowod :wink: zdalem prawo jazdy :roll: , zdalem mature :| , takie niektore pierdółki. Ale kazda jakos na swoj sposob cieszyla.. :) Ale co do najmilszego- mam nadzieje, ze mnie jeszcze spotka :roll:

"To nie zycie jest ciezkie, ciezki bywa sposob, w jaki sie je prowadzi..."

Pozdrawiam wszystkich wypowiadajacych sie w tym temacie. Heya.


Juverulez!

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 08 sierpnia 2003
Posty: 606
Rejestracja: 08 sierpnia 2003

Nieprzeczytany post 01 lutego 2005, 00:22

Cieszy mnie ze ten temat podjęła osoba którą znam osobiście. Powiem tylko ze gdyby każdy piłkarz potrafił tyle się poświęcić dla sportu, być tak wytrwałym i konsekwentnym to nasza kadra do Niemiec pojechałaby bez kwalifikacji :-D . Jamal, czekamy na Ciebie w Serie A (a wy głupki szukacie niewiadomo gdzie następcy Del Piero) :).

Sam temat jest w sobie bardzo nurtujący. Nie jest mi łatwo zdobyć się na chwile kontemplacji, trudno jest to wszystko uchwycic. Jednak to co chcialbym uchwycic, oprawić w ramki mojej pamięci to zapewne przyjaźnie. Przyjaźń jest /przynajmniej w moim przypadku/ bardziej trwała niz miłosc, a dzieki kliku osobom moje zycie ma inny wymiar. Czy mógłbym sobie spojrzeć w oczy? Sądze ze tak, bo jezeli coś złego nawet zrobilem w swoim zyciu, to albo z głupoty albo z niewiedzy.
Wiele osób twierdzi ze nie niczego nie załuje- NIE WIERZE. Ja wiele rzeczy bym chciał zmienić, chociaz to tylko fikcja.... Ale jaki urok by miało zycie kontrolowane naszą wolą?
Wiele rzeczy z mojego życia chciałbym poprostu usunąć, wiem jednak ze to niemozliwe. Nie piszę jakich, są to bardzo osobiste sprawy, chyba rozumiecie.
Tak by wyglądało moje zyciowe credo- versja mini :), bo mini jest mój wiek-17 lat :)


Obrazek
Jamal_TH

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 02 listopada 2003
Posty: 249
Rejestracja: 02 listopada 2003

Nieprzeczytany post 01 lutego 2005, 00:39

Juverulez! pisze: Cieszy mnie ze ten temat podjęła osoba którą znam osobiście. Powiem tylko ze gdyby każdy piłkarz potrafił tyle się poświęcić dla sportu, być tak wytrwałym i konsekwentnym to nasza kadra do Niemiec pojechałaby bez kwalifikacji . Jamal, czekamy na Ciebie w Serie A (a wy głupki szukacie niewiadomo gdzie następcy Del Piero) .

Hmm.... Ja również się cieszę, że wpisaŁeś się tutaj... Jednakże przesadzasz Kamil [; Nie jestem jakimś wybitnym graczem, mogę marzyć o 1 polskiej lidze, a Serie A to szczyt marzeń.Nie wciskaj ludziom kitu :)
Zgodzę się z Tobą co do poświęcenia...Potrafię wiele rzeczy odstawić, żeby dojść do celu, dzięki że to zauważasz :* heh...
A tekstu o ,,następcy Del Piero'' nie skomentuję :lol: DOBRY ŻART !

Przepraszam, że lekki offtopic, ale moja skromna osoba nie wytrzymuje takich pochwał jakie mój kolega nadmieniŁ ((-; thx Kamilek pzdr @LL...

ps.Cieszę się, że temat się podoba.No może nie wszystkim, ale jest dla poważniejszych osób, które podchodzą do niego poważnie.Dzięki Wam to forum powoli odzyskuje blask.Szkoda że banda pewnych ,,chłopców'' je psuje.pzdr again cu


Go hard, or go home.
Juverulez!

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 08 sierpnia 2003
Posty: 606
Rejestracja: 08 sierpnia 2003

Nieprzeczytany post 01 lutego 2005, 00:45

wciskanie kitu..... eh ludzie, uczcie sie od niego skromnosci a bedzie o 50 % mniej konfliktów :)
BTW- głosujcie na nie w zastrzeżeniu nr 6 w Juve, 10 zajęta będzie na pewno, wiec moze z 6 zagra chłopak :)

NO ALE PISZEMY JUSH NA TEMAT


Obrazek
_Jah

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 28 czerwca 2004
Posty: 813
Rejestracja: 28 czerwca 2004

Nieprzeczytany post 01 lutego 2005, 01:23

Czy jestem zadowolony z życia? w tej chwili tak... w głośniku francuzi z aktivist, na biurku filiżanka kawy, książka, pilot, tv, konsola, papieros. Zaraz otworzę sobie okno, siąde jak ziąą na parapecie, odpalę papierosa i w oparach dymu rozkoszował się będę widokiem śpiącego blokowiska. Mam spokój. Reasumując, nawet taka prostolinijna scena potrafi być wystarczająca, dla mnie.
Jestem bardzo wrażliwym człowiekiem. Uwielbiam spokój. Uwielbiam rozmowy w cztery oczy. Cenię swoją prywatę, skupiam się przede wszystkim na sobie. Codziennie patrzę się w lustro, i jestem szczęśliwy, nie boję się nadchodzącego dnia. Życie jest nudne, mało zaskakujące, życie to chwile. Mam wiele, pięknych chwil, które jednak, bardzo bolą. Nie ma nic gorszego od wspomnień, zwłaszcza tych dobrych. Nie ma nic gorszego od powrotów do chwil, ludzi i obrazków, które były z nami kiedyś. W takich momentach staram się jak najszybciej, ucinać film i motywować w sobie myśl, że jeszcze wszystko to co najlepsze, jest przede mną. Jestem cierpliwy, pokorny w stosunku do tej, szybkiej rzeczywistości. Uczy mnie tego Bóg, wiara, która od ponad roku, znowu powróciła do mojej duszy. Dużo czasu potrzebowałem, aby dojrzeć do systamatycznego, uczestnictwa, w nabożeństwie chrystusowym. Daję mi to siłę, dzięki której zwalczam, otaczający mnie bezsens. Daję mi to nadzieję na docenienie własnej egzystyncji oraz na momenty, które działają jak balsam, na moje zdyszane, serce. Dowód Jego istnienia można zaobserwować na przykładzie fundowanej nam rozrywki (muzyka, sport, kino, ksiazki, tv) oraz na przykładzie coraz to nowych twarzy, które spotykamy. On zna nas najlepiej, On najlepiej wie na czym nam, najbardziej zależy. Zaufajcie mu, a wierzcie, że się nie zawiedziecie. On zapewni wam spełnienie, do którego, wszyscy dążymy. Pragnę się rozwijać, aby dawać przykład innym. Pragnę rozdawać miłość, którą jestem przepełniony i przez którą, wciąż cierpię.
ps. Zejdźmy na ziemię, Panowie, jutro Sampdoria :wink:. Może po kieliszku?.. ba, dziękuje Najwyższemu, że mam do dyspozycji alkohol, oraz Marię, dzięki której, jestem w innym wymiarze. Mogę Was po nim oprowadzić, musicie jedynie podać mi rękę, gdyż ja jej nigdy pierwszy, nie wyciągam.
Ostatnio zmieniony 04 lutego 2005, 13:34 przez _Jah, łącznie zmieniany 1 raz.


Wielkie romanse, żadnych pocałunków, w ogóle niczego. Bardzo czyste! A jednak wielkie. Uczucia, niewypowiedziane uczucia są niezapomniane... La Vecchia Signora, czyli Stara Dama!
Łucja

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 30 listopada 2003
Posty: 240
Rejestracja: 30 listopada 2003

Nieprzeczytany post 01 lutego 2005, 03:29

Ciekawy topic dziwne, ze nie napisali nic: Szymek, Juvel & spółka No dalej chłopcy!

Pale fajkę zastanawiam się co napisać, żeby tekst dobrze oddał moje myśli... mam pełno roboty - pewnie dzisiaj się nie położę, bo zwyczajnie nie starczy czasu... zostawmy to. Czuje się trochę jak bohater filmu "American History X" 8)

Mam barwne, ciekawe życie, a jednak bardzo często zatrzymuje się na chwilę, żeby przemyśleć to, co już udało mi się osiągnąć, postawić sobie nowe, ambitniejsze cele, licząc na odrobinę szczęścia, która jest niezbędna do ich realizacji. Tysiące razy zastanawiałem się nad sensem istnienia, w zasadzie do tego dążymy przez cały czas, inna sprawa, że dla wielu to pieniądze mają największe znaczenie - cóż jakieś hobby trzeba mieć 8)
Co do religii rodzice katolicy praktykujący, co niedziela do kościoła, brat i ja zostaliśmy wychowaniu właśnie w ten sposób (nie wyobrażam sobie, żeby potoczyło się to inaczej). Jako maksymalista już jako dziecko chciałem być najlepszym katolikiem ever 8) Potem to się diametralnie zmieniło. Kiedy? Po przeczytaniu Pisma Świętego (całego), coraz więcej rzeczy zaczęło tracić sens - tak to już jest w życiu zwykłego człowieka, że kiedy traci to, co było w jego życiu rzeczą arcyważną (a kościół & Bóg taką właśnie spełniali w moim życiu rolę) to zaczyna się gubić, szukać czegoś nowego 8) Chodziłem do kościoła, ale to już nie było to samo, co kiedyś...
Księża nie potrafili mi wytłumaczyć nieścisłości, o których im opowiadałem "Trzeba wierzyć" hmm, jeśli kościół nie ma jednej wersji, co do Pisma Świętego to czemu ja mam w to wierzyć?
Jak miałem siedem czy osiem lat to najbardziej bałem się, że złej religii się uczepiliśmy, "bo jeśli to wyznawcy judaizmu mają rację to my pójdziemy do piekła" - zawsze moja mam na to mówiła, że jak człowiek żyje według zasad Boga, a nawet o tym nie wie to trafi do nieba. To, po co to wszystko? W szkole podstawowej w klasach 1-3 zadałem pytanie naszej *wspaniałej* katechetce "Jeśli Bóg stworzył wszechświat, to co było wcześniej? Co stworzyło Boga?" ona mi mówiła, że Bóg był, że nic go nie stworzyło. Próbowałem to ogarnąć, ale to niemożliwe dla dorosłej osoby, a co dopiero dla 8 letniego dziecka :?
Ale, ale! Potem, gdy już przeczytałem tą biblię odsunąłem się od kościoła, postanowiłem, że przeczytam sobie Biblie szatana. Tak też zrobiłem. Totalny gniot. Nie ma co tego porównywać z *normalnym* Pismem Świętym. LaVey to był chory człowiek, z głową na karku - chciał zbić fortunę i tak też się stało, gdziekolwiek teraz jest mam nadzieję, że nie jest mu tam dobrze.

Co ja robię! To nie biografia! Do rzeczy!

Moje życie? Można by o tym napisać książkę. Ubrać ją w zgrabne i beztroskie słowa. Każdy dobrze wie, że kij ma dwa końce - mroczniejsze i bardziej ponure momenty też się zdarzały.
Za każdym razem z jakiejkolwiek opresji pomagało mi moje spojrzenie na każdą sprawę. Bo co będzie za 10 lat? Nie będę o tym nawet pamiętać, a jeśli nawet można będzie u mnie znaleźć wspomnienie z tej przykrej sytuacji to tylko w dziale anegdot. To mi pomaga. Staram się nie myśleć o tym i czekać na rozwój sprawy. Nie poddaje się. Nigdy. Wiara umiera ostatnia. Tylko po co ja to piszę? Nieważne. Nie musicie tego czytać, to Was pewnie nuży, więc poprzestańcie na tym wersecie. Ja piszę dla siebie - nawet mi to pewnego rodzaju ukojenie przynosi 8)

Oficjalnie to koniec mojego posta.

Skupmy się na temacie. Jestem zadowolony z mojego życia. Czy zmieniłbym coś? Często nad tym rozmyślam w większości przy pełni księżyca. Mam taki program i tylko czekam aż będzie 100%. Jak są jeszcze gwiazdy to już jest Bosko mrrrrau 8) - Mam w pokoju genialne okno i genialny parapet mogę sobie usiąść i porozmyślać kiedyś nawet na nim usnąłem, chociaż skrzydło było otwarte - jakieś 40 procent mnie wystawało za oknem, jak mój kolega zobaczył to bał się krzyknąć żebym nie spadł :D zadzwonił do mojego brata na telefon i ten mnie ściągnął - martwili się o mnie bydlaki - jak tu nie lubić świata? A propos zauważyliście to? Takie małe rzeczy tak bardzo potrafią podnieść na duchu i pocieszyć człowieka? Chociażby jak ktoś przyjdzie zapyta jak się czujesz, co słychać czy niczego Ci nie potrzeba. Co? Banały? W takim razie jestem prostym człowiekiem. Nawet nieźle się czuje jak na takiego prostaka 8)
.....
Postanowiłem, że ukradnę pomysł Jahowi i zrobię sobie kawę, mam nadzieję, że się o to nie obrazisz 8)
.....

Eh jak ja nie lubię matematyki! A kto lubi ? Wiem, wiem Bad_Magick świr jeden 8)
......
Dobra kawa gotowa - mojego bezsensownego bełkotu ciąg dalszy.

Muszę Was zmartwić, bo najbardziej lubię pisać o głupotach - wtedy jestem w swoim żywiole! To może potrwać. A wiecie co mnie raduję? Jak zobaczycie jaki ten post jest obszerny to go nie przeczytacie ! I tak ma być!

Anyway, Hooray, Ołkej, Hej Jej.
Zgubiłem się sam w tym poście. Na prawdę mi Was szkoda.

A! Już wiem! Znacie Retarded Animal Babies? Świetna kreskówka! Jak ktoś lubi Happy tree friends to po RAB umrze ze śmiechu! Czyż to nie wspaniałe? Linka nie dam, bo kartki nie chcę

Lubię wino - tanie, dobre i smaczne wino:
Komandos, wino marki wino, leśny dzban, fresco - żyć nie umierać!
A właśnie śmierć! Chciał ktoś kiedyś umrzeć? Tak po prostu odejść? Czy to nie łatwe? Nie zabawne? Mnie to bawi. egoistyczne posunięcie, ale ja jestem egoistą-egocentrykiem-egotystą, więc czemu nie? To bardzo przyjemne tak sobie ułożyć wizje świata bez Ciebie i patrzeć jak im smutno 8) Ponuraki! Beze mnie to ich życie stało się pustą, nic nieznaczącą egzystencją, dlatego zostanę - Lucid_Filantrop_Dreamer.

Najlepsze chwile w moim życiu ? Hmhmhmhmhm
Mecze Juve 8) Nikt w moim domu nie podziela mojej pasji... kiedy wchodzą do pokoju a ja oglądam mecz zawsze się ze mnie nabijają - potwory! Chodzą na paluszkach, podają mi popcorn i szepczą do siebie "Chodźmy stąd, bo nas Maciek zabije". A jak ja ich niby mam zabić? Przecież ja ich kocham! Z drugiej strony... Juve też kocham :wink:
Właśnie miłość... Miłość w życiu człowieka to podobno najwspanialsza rzecz, jaka tylko mogła nas spotkać czy to platoniczna czy taka prawdziwa - zawsze ma być przyjemna, jeśli tylko odwzajemniona...
Tego nie wiem. Kocham Juve nawet kiedyś się popłakałem jak byłem mały, bo sobie wyobraziłem, że muszę wybierać pomiędzy moją ręką, a Juve - takie dziecięce rozważania - negocjowałem i wyszło, ze oddałbym dwa palce u rąk, byleby nie bolało - małe dzieci nie lubią jak boli, wtedy płaczą...
Płacz! Dawno już nie płakałem. Naprawdę bardzo dawno - umiem płakać na zawołanie, ale już dawno tego nie potrzebowałem, w ogóle to straszny ze mnie demagog. Z bólu płakałem bardzo rzadko, wolałem sobie pobeczeć jak było mi źle :P Ostatnim razem się popłakałem, jak wyobrażałem sobie przed snem w nocy, że żołnierze niemieccy rozstrzeliwują Żydów, Polaków, Rumunów - starałem się wyobrazić sobie jak najdrastyczniejsze sceny, ale wiedziałem, że to i tak nie jest to, co wtedy miało miejsce - to nic.
Polecam każdemu albo taka moja druga dziecięca terapia, wyobrażam sobie, że to moja rodzina jest w Oświęcimiu - scena po scenie, minuta po minucie widzę te stroje w paski, ich płacz, krzyk, wołanie o pomoc i tą kolejkę do gazu, zgrzytanie zębów, omdlewania, modlitwy - jeśli po takim czymś nadal będziecie nieczuli na ludzką krzywdę to jesteście zwykłymi śmieciami.
JA tak naprawdę nawet pod płaszczykiem nietolerancji nie potrafię taki być, ważniaka też nie zgrywam, cóż może po prostu szukam dla siebie właściwej ścieżki?
Tak czy siak przeczytałem dziesiątki książek o żydach - jestem Łodzianinem - taka ma powinność, wszak to Łódź to żydowskie centrum Europy. Czasami denerwuję mnie ta liczba 300 tysięcy żydów, która zamieszkiwała te tereny, a także niedaleką okolicę mojego domu, gdzie mieszkali kupcy żydowscy. Czasami się zagalopuję i powiem coś, czego potem mogę żałować. Tylko ja siebie znam w 100% i tylko ja wiem, co wtedy naprawdę myślałem.

A swoją drogą to dosyć paradoksalne - moja natura romantyka (?) przepleciona bezczelnością, pewnością siebie i egotyzmem do kwadratu.

Boże, co za chaos!

Dochodzę teraz do wniosków, że chyba jestem trochę zagubiony... 8)

Żeby chaos na stronie się pogłębił to napiszę jeszcze o miłości...
Nie spotkałem jeszcze swojej drugiej połówki - co nieoznacza, że nie szukam 8) A z drugiej strony to też nieoznacza, że szukam. :D
To samo przyjdzie :wink: Mam dosyć przypadkowych znajomości z góry skazanych na niepowodzenie. Jak dziewczyna szuka wrażeń to niech sobie obejrzy "wszystko o miriam", ale niech nie zawraca mojej głowy.

Ludzie!! Ludzie!!
Zatrzymajcie się na chwilę! Pomyślcie - zróbcie bilans swojego życia - nawet nie wiecie jak to pomaga! (oczywiście o ile wyjdzie na plus, desperatom odradzam :wink: )

Aha coś jeszcze - chciałbym się zapisać w historii naszego kraju, ba! Nawet więcej! Dlatego dostane Oskara. O! Za parę reżyser-operator(jak takiej kategorii nie ma to mają zrobić, bo mamy z Agą poważne zamiary na przechwycenie tej statuetki) i za najlepsze zdjęcia! Ok zdradzę Wam sekret: Mamy zamiar wyjść po te Oskardy w koszulkach Juve 8)
Wszystko obgadane - termin pozostaje sprawą otwartą.

Jezu, po co ja tyle pisze? Nakręciłem się! Poza tym to smaczny jest ten Absynt - jak ktoś chce to podam przepis - sekret tkwi w piołunie i anyżu - mówię Wam!

Właśnie jeszcze coś! Nie umrzeć śmiercią naturalną i nie po 40. Żyć krótko acz intensywnie taki mam pomysł 8)
dziękuje Najwyższemu, że mam do dyspozycji alkohol, oraz Marię, dzięki której, jestem w innym wymiarze. Mogę Was po nim oprowadzić, musicie jedynie podać mi rękę, gdyż ja jej nigdy pierwszy, nie wyciągam.
Chcesz nam dać namiary na dobrego dilera ? :wink:

Chciałbym kiedyś doczekać momentu, kiedy popłaczę się ze szczęścia - nie po dragach nie po zwycięstwie Juve w serie A rzutem na taśmę. Po prostu położyć się na podłodze uronić łzę szczęścia i umrzeć. Czy to nie genialne? Nie wiem czy może być coś piękniejszego. Seks? Na pewno nie.

Lubię takie wieczory, kiedy siedzę sobie po ciemku sam, mogę się zastanowić nawet teraz po pijaku. Tak bardzo chciałbym dobrze żyć, nie zmarnować danej mi szansy - nieważne czy przez łaskę Boga, jakiś innych istot czy może łut szczęścia - po prostu dobrze żyć.

Czasami serce mnie boli... Autentycznie czuję, że utkwiłem w jakimś martwym punkcie, że nie poruszam się tylko stoję w miejscu i chociaż wiem, że to minie, że to kwestia czasu, kiedy nabiorę prędkości, ale nie potrafię czekać i liczyć na łaskawość wiatru, który popchnie moje życiowe żagle.

Jakie jest moje największe marzenie? Hmm może to, żeby okazał się prawdą fakt, że istnieje ktoś, kto spełnia rolę opiekuna duchowego, przewodnika, anioła stróża - czy jak go tam zwał. To musi być miłe uczucie, kiedy dowiadujesz się, że w najgorszych momentach swojego życia, kiedy na myśl przychodzą same straszne wizje, okazuję się, że nie było się samym, że ktoś się martwił, chciał pomóc i pomagał, chociaż tego nie widzieliśmy - a taka bezinteresowna pomoc jest najlepsza.

Jesteście w błędzie - właśnie, że jestem kochany 8) - nie brakuje mi miłości - co to w ogóle za wnioski?!?!?!?!

Dobra kończyć czas powoli.
Nigdy nie mogłem zapamiętać, jakim to szykiem zdania operuje Master Yoda, kiedy się wysławia. To ja teraz spróbuje:
Zapamiętać nie mogłem nigdy, zdania, jakim szykiem Master Yoda operuje.
I znowu coś nie wyszło - co za farsa - to ja sobie potrenuję później sam na sam z sobą.
Oh właśnie! Ja sam! Tak! Tyle ode mnie wymagali wszyscy na około! Taki zdolny chłopczyk - Maciuś, czyli JA! Tu dostał stypendium za intelekt - niemałą sumkę 8), tu wygrał konkursy - recytatorskie, poezja, wiedza - wszystko w małym paluszku ! A teraz to był dwa razy w tym roku na fizyce i jak spotkał dzisiaj panią od fizyki na dworze, kiedy to powoli sobie szedł cały happy do szkółki jak to na porządnego człeka przystało o 11:30 (powiedzmy, że lekcje zaczynam *trochę* wcześniej), to mu się głupio zrobiło!

Kurcze my mroczni metale nie lubimy jak są chmury i nie widać księżyca, gdzie ja mam teraz wyć? Do czego? Może do pustej lodówki?

A mówiłem, ze kilka lat temu grałem w teatrze? YESYESYES! Fajnie było cały rok sobie pograłem potem mi się znudziło - wszystko mi się szybko nudzi. Ale śmierć udaje perfekcyjnie, płakać na zawołanie potrafię! O!

W ogóle to jestem zdolniacha! Na gitarze pogrywam, nawet ułożyłem początek piosenki especially 4 maj brader!
"Co Ty masz taką zrąbaną twarz, pewnie dopadł Ecie szalony brzytwiarz"
Jak nie możecie znaleźć rymu, to przeczytać na glos 4 razy, a jak dalej nie znajdziecie to należy wbić sobie w lewe oko łopatkę od miksera.

Kończę z Wami, bo nudni jesteście. Pa! Do Wytrzeźwienia. Absinthe! Hooray!

Had salam is for lunch - jak ktoś obejrzy RETARDED ANIMAL BABIES to pojmie.

Peace.


mnowo

Qualità Juventino
Qualità Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 03 listopada 2003
Posty: 7470
Rejestracja: 03 listopada 2003

Nieprzeczytany post 01 lutego 2005, 10:15

Lucid, zastanowil mnie Twoj post.. :roll:
Lucid_Dreamer pisze:Mam barwne, ciekawe życie, a jednak bardzo często zatrzymuje się na chwilę, żeby przemyśleć to, co już udało mi się osiągnąć, postawić sobie nowe, ambitniejsze cele, licząc na odrobinę szczęścia, która jest niezbędna do ich realizacji.
To jest bardzo sluszne podejscie. Kiedys slyszalem madra rzecz, ze jesli nie wystawiasz sobie konkretnych celow zyciowych i nei dazysz do ich realizacji, to nie tylko stoisz w miejscu, ale nawet sie cofasz :roll:
Po przeczytaniu Pisma Świętego (całego), coraz więcej rzeczy zaczęło tracić sens - tak to już jest w życiu zwykłego człowieka, że kiedy traci to, co było w jego życiu rzeczą arcyważną (a kościół & Bóg taką właśnie spełniali w moim życiu rolę) to zaczyna się gubić, szukać czegoś nowego 8) Chodziłem do kościoła, ale to już nie było to samo, co kiedyś...
Księża nie potrafili mi wytłumaczyć nieścisłości, o których im opowiadałem "Trzeba wierzyć" hmm, jeśli kościół nie ma jednej wersji, co do Pisma Świętego to czemu ja mam w to wierzyć?
Hmmm... o jakie niescislosci pytales? :) heh ciekawy jestem..
Eh jak ja nie lubię matematyki! A kto lubi ? Wiem, wiem Bad_Magick świr jeden 8)
:D Ostroznie z takimi tekstami, Martin jest fanem matematyki :wink: :D
..swoja droga ja tez za nia co najmniej nei przepadam hieh hieh :)
Peace.
Peace 8) Pace 8)


M.

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 26 lipca 2004
Posty: 2167
Rejestracja: 26 lipca 2004

Nieprzeczytany post 01 lutego 2005, 11:59

Refleksja. Nie lubię tego. Zawsze, gdy ogarnia mnie taki stan czuję się źle. Odpędzam te myśli. Kojarzy mi się to z czymś smutnym. Teraz jestem młody, prawdopodobnie jeszcze długo pożyję, więc wspominać będę, gdy będę już stary. Teraz odpędzam takie myśli i skupiam się na czymś przyjemnym (bez skojarzeń proszę :wink: ).
Jamal_TH pisze:Czy jesteście zadowoleni z dotychczasowego życia, z tego co przeżyliście
Tak, jestem zadowolony ze swojego dotychczasowego życia. Może nie było ono usłane samymi różami i czasami było ciężko, to jestem zadowolony. Piękne chwile będą mi towarzyszyć do końca życia, a złe zgodnie z przysłowiem: skoro mnie nie zabiły to mnie wzmocniły.
Jamal_TH pisze:co chcielibyście zmienić bądź poprawić...?
Jak każdy chyba człowiek chciałbym zmienić pare rzeczy z przeszłości. Były takie chwile w których zachowałem się głupio i nieodpowiedzialnie. Przez to teraz cierpie. Osoba, na której tak mi zależy, dla której wszystko bym zrobił, mnie nie lubi :cry: . Gdybym kiedyś był inny, teraz miałaby inny stosunek do mnie, ba może nawet byli byśmy razem :cry: . Ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Jestem jeszcze młody i trzeba uważać, aby następnej szansy nie zaprzepaścił :wink: .
Jamal_TH pisze:Jakie jest najmilsze wspomnienie z Waszego życia
Hehe
Najmilsze chwile były chyba po zwycięstwach Juventusu. Skoro kocham Juve, to każde zwycięstwo mnie cieszy, a każda porażka smuci. Tak jak w małżeństwie :wink: . Apogeum radości nastąpiło 14 maja 2003 roku :wink: . Bardzo mile wspominam również zwycięstwa Adama Małysza. W pamięci zapodły mi szczególnie dwa zwycięstwa, na Mistrzostwach Świata w Predazzo. Wtedy wielu postawiło na nim krzyżyk. A on zdeklasował rywali, dwa razy bijąc rekordy skoczni :-D .
mnowomiejsky pisze:
Eh jak ja nie lubię matematyki! A kto lubi ? Wiem, wiem Bad_Magick świr jeden 8)
:D Ostroznie z takimi tekstami, Martin jest fanem matematyki :wink: :D
..swoja droga ja tez za nia co najmniej nei przepadam hieh hieh :)
Brawo Bad_MagickObrazek , brawo Martin Obrazek . Matematyka to królowa nauk, która sprawia mi dużo radości :wink: .
Lucid_Dreamer pisze:Ciekawy topic dziwne, ze nie napisali nic: Szymek, Juvel & spółka
Bo w tym topicu trzeba napisać coś więcej niż tylko: Masz rację, zgadzam się z Tobą :roll: :? .


:roll:
Franci

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 28 listopada 2004
Posty: 48
Rejestracja: 28 listopada 2004

Nieprzeczytany post 01 lutego 2005, 12:09

Ciekawy temat. Często się zastanawiam nad tym co już minęło i nad tym, co dopiero życie mi przyniesie. Zastanawiam się co zrobiłam dobrze, a co źle, co mogę zrobić...

W odpowiedzi na Twoje pytania...
Mogę powiedzieć, że jestem zadowolona z mojego dotychczasowego życia. Owszem, było sporo błędów i przykrych chwil, ale mimo wszystko to właśne one mnie umacniały w moich ideach i planach na przyszłość. Powiedziałam sobie, że od tego roku muszę zmienić parę rzeczy i konsekwentnie prowadzę to postanowienie. Jestem z tego zadowolona i wydaje mi się, że na razie nie muszę niczego zmieniać czy poprawiać, tylko iść cały czas tą drogą, którą sobie wyznaczyłam.

Najmilsze co mi się w życiu przytrafiło...?
Z pewnością muszę tutaj zaznaczyć mój pobyt we Włoszech, który uważam za coś fantastycznego. W ogóle moja styczność z tym krajem, z ludźmi, kulturą... ze wszystkim. To we mnie obudziło swego rodzaju pasję, marzenie, do którego chcę dążyć. Nawet w momentach największego doła pomaga mi to wyjść z niego, bo jest to jakiś cel, priorytet. Mam plany związane z Italią i wiem, że je zrealizuję. To taka dźwignia, która napędza moje życie cały czas do przodu.
Wiele było jeszcze momentów, które z pewnością będą miały wpływ na moje życie lub już coś w nim zmieniły nieodwracalnie. Poznanie mojego przyjaciela, który odmienił nie tylko moje dni, ale także myślenie, światopogląd, spojrzenie na wiele spraw. Poznanie paru innych osób, wyjazdy, doświadczenia na nich zbierane.

Może jestem niepoprawna, ale moje życie składa się w 3/4 z marzeń i bardzo idealistycznego podejścia. Ale dzięki temu nie tylko żyję dzień po dniu, ale życie traktuję z wielką nadzieją i optymizmem. Miałam taki czas, kiedy byłam straszną pesymistką... ale właśnie dzięki marzeniom i temu, że mam swój własny świat teraz patrzę na wszystko z uśmiechem.

Już skończylam :D 8)

Pozdro.


Wolność kocham i rozumiem, wolności oddać nie umiem :D
juveni

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 05 listopada 2003
Posty: 225
Rejestracja: 05 listopada 2003

Nieprzeczytany post 01 lutego 2005, 12:35

Lucid_.. musze cie zmartwic, przeczytalem twojego posta w calosci i takie bzdury wypisujesz... (chyba duzo tego komandosa było) :wink: :wink: .

Natomiast jezeli chodzi o temat to juz dawno nie filozofowalem. Za czasów mojej młodosci :wink: bardzo czesto zdarzały mi sie rozwarzania na tematy powazne jak sens zycia ludzkiego, istnienia swiata itd, jak rowniez mniej powazne czyli zastanawianie sie nad własnym życiem.

Z upływem czasu przestałem, nie wiem dokładnie dlaczego, może doszedłem do wniosku, że życie przeszłością nie ma sensu. Owszem lubie sobie powspominać różne zabawne historyjki.... te mniej zabawne też.

Pamiętam że mialem taki fajny zwyczaj "medytowania" w nocy (zwłaszcza w zimie) lubialem sobie usiaść na łóżku wpatrzeć się w coś za oknem i pozwolić swoim myślom błądzić. Po pewnym czasie "budziłem sie" i spostrzegałem, że nie zdajac sobie nawet z tego sprawy przesiedziałem tak godzine lub wiecej....teraz ten stan moge osiągnąc tylko po kilku głebszych :)

Ogólnie jestem ze wszystkiego w miom życiu zadowolony (no moze poza moim niechciejstwem :cry: ) i dosc trudno wybrać to cos najistotniejszego... wydaje mi sie ze to wręcz niemozliwe... chociaż z drugiej strony...

No więc dobrze, wydaje mi sie, że te najistotniejsze rzeczy to historia, Juve i Queen, szczególnie ta pierwsza miała spory wpływ na moją osobowość i droge życiową (dlatego np. byłem na mat-fizie i lubie matme :D ) i wybór tego a nie innego kierunku studiów.
Jezeli chodzi o Juve i Queen to jest to pasja, która trzeba miec żeby nadawać zyciu sens, bo miłośc raz jest a raz jej nie ma i pozostaje wtedy pustka...

Więc tak dobrnelismy do miłosci, cóz moje podejscie do tego tematu jest troche odmienne od znanych mi przypadków tzn. nie chodze i nie szukam "na siłe" jak przyjdzie czas sama mnie znajdzie...

Uff to by było na tyle moich przezyć i refleksji :D

Lucid_ niech komandos będzie z tobą i powodzenia na rozdaniu oskarów :wink:

pozdro


Don't hear the bell but you answer the call
It comes to you as to us all
We're just waiting
For the hammer to fall
ODPOWIEDZ