Najciekawsze szkolne akcje

Wszystko co nie związane z Juventusem i sportem. Aktualne wydarzenia ze świata polityki, muzyki i kina.
ODPOWIEDZ
Witund

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 03 października 2003
Posty: 22
Rejestracja: 03 października 2003

Nieprzeczytany post 24 sierpnia 2004, 16:02

Nie wiem jak to jest z wami, podejrzewam ze podobnie, ale ja mam w klasie akurat taką ekipę, że odwalamy w szkole różne ciekawe numery. Z ostatnich wydarzeń np. czekając w szatni na wf-istkę postanowiliśmy zrobić disco, pare osób działało przy światłach niektóre śpiewały, tańczyliśmy, rzucaliśmy koszem na śmieci, zwyczajnie, jak to w szkole :D szatnia jest wielk. gdzieś 5 na 2m, a w środku około 15-20 osób, więc wyobrażacie sobie co się działo :P niedopilnowaliśmy jednak tego ze z okien gabinetów dyrektorskich widać całą szatnię w której jest małe okno(mamy w-f w dużej hali widowidkowo sportowej równoległej do szkoły) po chwili imprezy przywitali nas kolejni ,,imprezowiczowe"- dyra, w-fiści itp.a tego co działo sie dalej sie domyślacie, najwięcej dostało się nam- organizatorom imprezy :cry: Dużo jest tego typu rzeczy, ale to zrobiliśmy akurat w ostatnim roku. Piszczie jakieś wasze szkolne akcje, zawsze dobrze się to czyta :D z tego co szukałem to nie ma takiego tematu


And I wanna be anarchy!!! No dogs body!!!
Mucha

Juventino
Juventino
Rejestracja: 15 lutego 2004
Posty: 1
Rejestracja: 15 lutego 2004

Nieprzeczytany post 24 sierpnia 2004, 16:08

heh...ja otorzylem gasnice w klasie...:) !!! beka byla jak nie wiem...ale chyba bym tego 2 raz nie powtorzyl:D!!! forza


Mucha
uszaty

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 18 kwietnia 2004
Posty: 111
Rejestracja: 18 kwietnia 2004

Nieprzeczytany post 24 sierpnia 2004, 16:27

Ja z ziomkami z klasy robimy podobne numery jak Witund. Np. na jednej z długich przerw zaczeliśmy kopać kubeł który nie raz trafiał w przypadkowych ludzi. :):) Nauczyciele przechodzili sobie obok nas i nawet nie reagowali :). Inną taką akcją było kopanie kapusty po szkole najśmieszniejsze jest to że kopaliśmy jąpod pokojem nauczycielskim i pokojem dyrektorki i znów nic nam nikt nie zrobił, ale syf na piętrze był niesamowity normalnie totalny bałagan wszędzie liście kapusty, a nauczyciele przechodzili sobie spokojnie obok tego syfu jak by nigdy nic nie rozumiem ich troche powinni coś zareagować ale skoro nikogo nie złapali to ich strata :):)


leniup

Redaktor
Redaktor
Awatar użytkownika
Rejestracja: 07 listopada 2003
Posty: 1829
Rejestracja: 07 listopada 2003

Nieprzeczytany post 24 sierpnia 2004, 16:33

Ja z kumplami braliśmy szczotki z WC i wyrzucaliśmy z 2 piętra przez okno na dachy innych domów sąsiadujących ze szkoła. Do tego powyrywaliśmy nogi jednemu plastikowemu stołowi i waliliśmy się nawzajem. Potem niestety musieliśmy odkupić ten stół :( Ale i tak jazda była na maxa. :)


leniup

Redaktor
Redaktor
Awatar użytkownika
Rejestracja: 07 listopada 2003
Posty: 1829
Rejestracja: 07 listopada 2003

Nieprzeczytany post 24 sierpnia 2004, 16:38

A jeszcze zapomniałem o jednym. Wzięliśmy wątróbke (surową) ze stołówki i walnęliśmy ją do szkolnego sklepiku(roztrzaskała się o ściane). Jak wychowawczyni wpadła do klasy to powiedziała że takiego hamstwa jeszcze nie widziała. Ale tym razem nie poniesliśmy konsekwencji :)
~~~
Jest opcja "zmien"
~~~


climas

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 26 stycznia 2004
Posty: 115
Rejestracja: 26 stycznia 2004

Nieprzeczytany post 24 sierpnia 2004, 17:04

Ponieważ w klasie nie było nauczycielki od Polskiego, ja z kumpem urządziliśmy sobie zawody, mieliśmy wyskoczyć przez okno(parter ok 4 m.) i wrócić do klasy. Ja wyskoczyłem pierwszy, wszystko było spoko, ale kumpel miał pecha, zaczepił kapturem o hak na oknie i powiesił się na kapturze, wisiał tak ok 10 sek. dusząc się, aż w końcu kaptur zerwał się i wisiał na oknie, a kumpel spadł na krzaki. Po tamtym zdarzeniu miał pamiątkę w postaci czerwonej krechy na szyi i podartej bluzy. A moja klasa kupe śmiechu.


paweł (neo)

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 29 maja 2003
Posty: 167
Rejestracja: 29 maja 2003

Nieprzeczytany post 24 sierpnia 2004, 17:19

Szkolnych histori miałem mase. Obecnie w LO jest ich jeszcze więcej niż w czasie Gim i Sp., Wynikiem tego jest dosc duzy stres jaki mamy (najlepsza szkoła w powiecie a takze jest w pierwszej 5 w województwie.
Na początku wydawało sie ze troche sztywniacko bedzie..ale pierwsze wrazenie było mylne..:)
Liczne imprezy pozaszkolne... :twisted: kazda zasługuje na uwage lecz nie opisze ich tu... napisze jedynie te które działy sie w mojej szkole ..
Historia 1.
Pewnego pieknego grudniowego dnia zaraz przed swietami , ja i moja paczka postanowilismy wejsc na dach szkoły... (4 pietra i dosc ładny widok z góry) odpowiednio sie przygotowalismy... napotkalismy na dosc niestabilną drabinke i drut trzymajacy włąz od strychu... ale udało sie...jeden z kolegów... miał przecinak:)..było zajefajnie..:)
Historia. 2 kilka dni po smingusie poszlismy do szkoły.. był akurat w-f... a jeden z kolegów zaopatrzył sie w zel do włosów (2 litry) smiechu było co niemiara... jeden gosc u mnie wklasie co miał długie włosy wygladał jakby był z simsonów :)i tak tez udał sie na historie do jednego z najwiekszych kosiarzy umyslow w mojej szkole..:P jaja były niezłe...
pozatym pozniej sprzatalismy cała szatnie..która było i w zelu i w wodzie i cała pachniała inaczej dezodorantem..:P
Historia 3.
Był juz koniec roku gdy pisalismyt ostatni sprawdzian z MAty... nagle mojemu kumplowi zachciało sie pic..a ze.. zwyczajem mojej paczki jest noszenie kieliszków do szkoły (nigdy nic niewiadomo) nagle wyjoł kieliszek.. i wlał sobie do niego... kubusia...ubaw tez nie mały bo prof. jakies 70 lat..mówimy na nia "babcia stasia" heh ale mu sie oberwało.
Historia4.
Kazdy polski... w mojej szkoły to jest horror..albo pytaja albo jest wykład...(notatki trzeba sobie samemu robisz za to +) podczas licznych wykładów.. czesto spalismy, gralismy w bierki w szachy, czytalismy gazety, kumpel nawet wzioł laptopa i gralismy w menagera:)
ale najzabawniejszy był jeden z moich txt. Prof sie pyta paweł co wy tak siedzicie dzisiaj spokojnie w tej ostatniej ławce...a ja na to opalamy sie pod tymi zarówkami..(a sa dosc jasne:) ) a ona.. mówi .. to sie nie spalcie..i sie tylko usmiechneła.. fajna z niej babka...
Historia 5
Na początku roku mój gosc od w-f chciał nam dac wycisk.. noi dawał.. i kiedy powiedział ze zagramy w siatke to sie ucieszyłem... (on gra zawodowo w siatke w 3 lidze) ( a ja jeszczee wtedy w beniaminku 3 ligi..obecnie kontuzja kolana wyklucza mnie z gry na 5 miesiecy) .W-f ista był w przeciwnej druzynie... nikt z klasy nie wiedział ze gram w siatke..tym bardziej po budowie ciała niemogli tego wywnioskowac..bo troche waze... ale skakac umiem i to nawet wysoko wtedy 80 cm dosiezny, a w ataku juz niepamietam)) i dostałem swietna piłke na skrzydlo.. walnołem z całej siły.......... w 3 metr...na którym stał...własnie mój w-fista..... dostał.... upadl.... otrzepal sie..ale mial odbita piłke na swojej łysej głowie co wygladało bardzo smiesznie..:)


Juventino10

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 02 sierpnia 2004
Posty: 14
Rejestracja: 02 sierpnia 2004

Nieprzeczytany post 24 sierpnia 2004, 17:22

A zamkneliście kiedyś nauczyciela w palarni?? hehe, to była jazda. Albo żeśmy wkręcili klientce w sklepiku, że chcemy kupić paprykarz, a ona (nie będe pisał jaka) go sprowadziła i później żaliła sie wychowawczyni, że go nie kupujemy. :-D spoczko temat... FORZA JUVE!!!


La gente si domanda: ma chi sono? E noi glielo dichiamo chi noi siamo. Siamo l'armata bianconera e mai nessun ci fermera!
mighal

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 01 sierpnia 2004
Posty: 38
Rejestracja: 01 sierpnia 2004

Nieprzeczytany post 24 sierpnia 2004, 17:40

nigdy nauczyciela nie zamknąłem w palarni. za to zamknąłem chemice w jej pracowni;] albo na lekcji popsikałem sobie dłoń dezodorantem a później podpaliłem- ale sie nauczycielka przestraszyła!!


mrozow

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 27 sierpnia 2003
Posty: 33
Rejestracja: 27 sierpnia 2003

Nieprzeczytany post 24 sierpnia 2004, 18:35

bardzo ciekawy temat brawo dla Witundo:!:
raz na lekcji facetka wyszla z klasy i zostawila zapiekanke na biorku 8) . siedzialem z kumplem obok biorka wiec postanowilismy dodac troche "przyprawy". kumpel naplul do zapiekanki i zeby zatrzec slady pomacal troche palcem po serku. pozniej mielismy ubaw na lekcji co nie miara jak facetka wpi***** ta swoja zapiekanke. teraz ide do licka mam nadzieje ze tam bedzie jeszcze ciekawiej


Dionizos

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 30 marca 2003
Posty: 2230
Rejestracja: 30 marca 2003

Nieprzeczytany post 24 sierpnia 2004, 18:54

Kiedys mielismy na zastepstwie nasza dyrektorke, nauczycielke biologii. Zabrala nas do swojej sali, ktora byla bardzo duza i zostawila nas tam, a sama poszla zalatwiac jakies sprawy samorzadu. Korzystajac z okazji postanowilismy z kumplami zrobic sobie turniej boskerski. W pieciu walczylismy po koleji. Bilismy sie z cala sila, nie wolno bylo walic w twarz. Niestety turniej skonczyl sie na mojej walce z jednym kumplem (110 kilo :shock: ), chcialem sparowac jego cios idacy na klatke... doszedl na twarz. Mialem rozcieta warge. Szkoda, ze akurat w tym momencie weszla dyrektorka. Po krotkich wyjasnieniach, powiedziala (jak zawsze), ze sie na nas zawiodla. Wedlug niej bylismy najgorsza klasa w historii tej szkoly... mi sie jednak tam podobalo.


Juv K

Juventino
Juventino
Rejestracja: 17 lutego 2004
Posty: 9
Rejestracja: 17 lutego 2004

Nieprzeczytany post 24 sierpnia 2004, 19:12

My to tam tylko zfotografowaliśmy nauczycielkę tak z nienacka. ona sie pyta co robimy. W tym momoencie jrden chłopak mówi: Brata dla pani mam potrzebuje zdjęcia. Brecht niesamowity


Dragon

Qualità Juventino
Qualità Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 23 marca 2003
Posty: 8860
Rejestracja: 23 marca 2003

Nieprzeczytany post 24 sierpnia 2004, 19:58

No temacik ciekawy 8)
Tylko jak tu teraz sobie przypomnieć szkolne jaja, tyle tego było :D

Ciekawe jest tzw. ,,kocenie'', czyli tesotowanie wytrzymałości fizycznej, jak i psychicznej, nowych uczniów. Szczerze powiem ,że nie jestem zwolennikiem tej tradycji i w niej nie uczestniczę. Ale jak dzieje się to blisko mnie, to trudno powstrzymać się od smiechu.

A tak ogólnie to. Np: Wrzucanie petard do śmietników. Wyrzucanie kwiatków za okno, podkładanie pinesek pod tyłek :D Stare ale dobre 8) Ludzie tyle tego było, niemogę sobie przypomnieć :roll: Wrabianie kolegów i koleżanech w sceny miłosne. Tzn, puszczanie liściku po klasie, że ten i ten podoba się tej itp :P
Rysowanie lub pisanie niecenzuralnych słów w zeszytach. Potem jak pani sprawdza jest niezły ubaw. Łamanie nóg od krzeseł.

Również bawiliśmy się w magazyn kryminalny 997 :D To było to! Zawsze nas 10 ,,biło'' 1 cichego kumpla. Oczywiscie na żarty. A jekie teksty leciały, niezły ubaw :P

Niezłe też były numery z ochroniarzami i szatniarkami. To raczej gry słowna, ale nie tylko :P

Sam osobiście w 2 gim. Wybiłem szybkę mimo iż była zakratowana :shock: Oczywisćie grając w piłkę :-D

Na wycieczkach jakie były jaja :D Ale to już zaduż pisania.

Z góry chcę zaznaczyć , że w tych najgorszych przypadkach byłem tylko obserwatorem. Nie należe do typu osób, które wrzucają petardy do koszy, czy wyrzucają kwiatki za okno. Nie wspomniając już o koceniu :wink:


Obrazek
Witund

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 03 października 2003
Posty: 22
Rejestracja: 03 października 2003

Nieprzeczytany post 24 sierpnia 2004, 20:17

Wiem ze mogłem uzyc opcji zmień, ale chcialem się wkręcić w tę rozmowę :D Jeszcze coś z naszych akcji. Kolega w tym roku przyniósł raz do szkoły czysciochę, zwolennikiem picia nie jestem ale zawsze to ciekawe doświadczenie. Mieliśmy lekcje w bibliotece, która jest bardzo malutka. Siadamy, kolega wyciąga kielony i...słoik kiszonych! No i sie zaczyna :-D a od nauczycielki dzieli nas krotka ściana. Zabawa trwa, gdy do biblioteki wchodzi... pani pedagog(poza tym przyszła żeby sie zapytac czy bedziemy chodzic na religię, bo wcześniej Pastor, jak nazywamy księdza, dotal w Tłusty Czwartek od wór pączków na lekcji, zresztą jego druga ksywa to DJ 600 Kg 8) ) chowamy wszystko pod stół, tylko jeden kolega akurat konsumował ogórka, z połową kiszonego wystającą z buzi nie wyglądał za mądrze, a w powietrzu unosił się mocny zapach, bylo ciekawie


And I wanna be anarchy!!! No dogs body!!!
swiergot

Juventino
Juventino
Awatar użytkownika
Rejestracja: 22 czerwca 2003
Posty: 3134
Rejestracja: 22 czerwca 2003

Nieprzeczytany post 24 sierpnia 2004, 21:17

W ciągu wielu lat mojej edukacji wydarzyło się wiele zabawnych rzeczy, ciężko sobie wszystkie je przypomnieć. Kiedy byłem jeszcze w podstawówce, na przerwach siedziąc w klasach lubiliśmy grać w kosza gąbką do tablicy, a za kosz robiły klosze od lamp, przypominające obręcze. Niestety często gąbka zawieszała się na kloszu, więc trzeba było włazić na ławkę i ją ściągać. Pewnego razu mnie zdarzyło się zawiesić gąbkę, więc wszedłem na ławkę, a tu nagle weszła dyrektorka. Nie pamiętam co wrzasnęła wtedy, ale kiedy kilka dni później odbywał się apel, na którym kilkoro uczniów zostało zawieszonych w prawach (nie pamiętam co zrobili), dyrektorka w swojej płomiennej mowie nie omieszkała wspomnieć tamtego wydarzenia. Powiedziała mniej więcej tak: "to co się wyrabia w tej szkole, przechodzi wszelkie granice, ostatnio nawet wchodzę do klasy, a tam na łąwce stoi wzorowy uczeń" :lol:
Kolegów też miałem zdolnych, jeden wyjątkowo. Raz wiercił w gabinecie wice-dyrektorki dziurę na jakiś kołek i przewiercił się do sąsiadującej klasy matematycznej. Innym razem ulepił na polskim dużą kulę z żelatyny (nie wiem czy teraz takie wynalazki jeszcze sprzedają, jeżeli nie to spieszę z wyjaśnieniem, że to była taka galaterowata kulka, lepiąca się do wszystkiego) i wyrzucił ją do góry. Przylepiło się to do sufitu i zawisło, w tym momencie weszła nauczycielka, doszła do tablicy, odwróciła się w naszym kierunku i wtedy kula spadła, pozostawiając wielką plamę na białym suficie. Jak wychodziłem z podstawówki, to ta plama jeszcze tam była.
Kiedyś chodziłem też na kółko techniczne, gdzie przygotowywaliśmy się do olimpiady z techniki. Kółko odbywało się wieczorami, akurat wtedy leciał jakiś serial, zdaje się "MacGyver." W każdym razie zawsze kończyliśmy tak, że na styk zdążaliśmy na niego, a oczywiście musieliśmy obejrzeć każdy odcinek. Raz jednak kółko się przedłużało, bo facetka wymyślała "w domu zróbcie to i jeszcze to, i może tamto". I tak wylicza, my już nie możemy wytrzymać, w pewnym momencie kolega (inny już) wyparował do niej "streszczaj się bo nie mamy czasu". Kółko się oczywiście natychmiast skończyło, bo babka powiedziała, że nie będzie z nami już rozmawiała, kiedy my płaczemy ze śmiechu pod ławkami, a kolega dostał opierdziel i kazała mu przyjść z tatą. Kilka dni później jechaliśmy do Częstochowy już na tą olimpiadę, a że do tego czasu kolega nie przyszedł z tatą, to ona powiedziała, żeby jego tata przyszedł na przystanek. Kiedy przyszedłem na przystanek, stał już tam ten kolega, a chwilę później przyszła nauczycielka. Chyba zapomniała, że miał przyjść z ojcem, bo nic się nie odzywała. Kiedy wsiedliśmy do autobusu i drzwi się zamknęły, a staliśmy na końcu, kolega powiedział do niej, pokazując przez tylną szybę samochód stojący obok przystanku: "proszę pani, tam jest mój tata, tak jak pani kazała". Tym samym przegiął pałę :lol:
Kiedy poszedłem do liceum, szybko okazało się, że moja 1 "a", ten profil matematyczno-fizyczny, który zawsze przynosił chwałę całemu liceum, jest najgorszą klasą w szkole. Już na raidzie pierwszoklasistów dyrekorka się na nas poznała. Ponieważ mieliśmy się za coś przebrać i do końca nie byliśmy zdecydowani za co się przebierzemy, więc każdy coś przyniósł. Jeden kumpel przyniósł maskę gazową, inny rosyjską czapkę uszatkę. Gdy było już po imprezie i wszyscy się rozchodzili, a nam się nudziło (a zapomniałbym, wcześniej zaśpiewaliśmy własnej roboty piosenkę o naszej szkole, pod melodię "Stokrotki": "Gdzie przystaje trzynastka, rozsiewa brud i smród, tam stoi nasza szkoła, nazywa się Traugutt" :-D ), kumpel znalazł pustą butelkę po jabolu. Usiadł, założył maskę, przed sobą położył czapkę i butelkę, a obok kartkę "zbieram na więcej". Akurat przechodziła dyrektorka. Pytanie było jedno: "co to za klasa?" :-D
Potem było już tylko gorzej (czyt. zabawniej). Raz na półpiętrze czekaliśmy na PO i była tam gaśnica. Podszedł do niej kumpel i mówi: "stara jakaś, pewnie nie działa". I zaczął czytać co jest napisane na etykiecie: "nacisnąć uchwyt (nacisnął lekko), poczekać 10 sekund (tutaj policzył do 10)... i nic się nie dzieje, popsute...". Odwrócił się i zaczął odchodzić, kiedy gaśnica wybuchła. Całe półpiętro białe.
Niedługo potem inny kolega stał się sprawcą innej afery. Siedzieliśmy sobie na świetlicy, ta była dość duża i przez jej połowę na całą wysokość i szerokość przebiegały szklane, takie łąmane rozsuwane drzwi. Siedzieliśmy przed nimi i graliśmy w karty. Kolega wchodzi na świetlicę i jak to często robiliśmy rzuca plecakiem po ziemi w kierunku stołu. Rzucił trochę za mocno. Jedna szyba poszła :-D
Ktoś wspomniał o koceniu. U nas w liceum pierwszy rocznik, który wyszedł z gimnazjum, był jakoś wyjątkowo niewysoki. Wyglądało to jak wczesna podstawówka. Jeden kot był wyjątkowo mały, tak kilku kolegów zmieściło go do szafki. A że akurat pojawił się dyrektor, wszyscy zwiali. Dyrektor podszedł do szafki i pyta się: "co tam robisz?". Na co on: "Chciałem sprawdzić, czy się zmieszczę." :lol:
Jeszcze słowo o piciu w szkole i już kończę. Było takich kilka dni, gdy jeden kolega codziennie przynosił do szkoły butelkę wina truskawkowego domowej roboty. Piliśmy je w boksach. Raz jedna butelka wyleciał mu przy wyciąganiu z plecaka. Waliło niesamowicie, a akurat nasz boks sąsiadował ze sklepikiem. Znowu było, że klasa "a" niedobra :-D
W jeden dzień chłopaka dziewczyny kupiły nam po Kinder Niespodziance. Pobawiliśmy się i schowaliśmy. Na którejś z późniejszych lekcji okazało się, że jeden kumpel ma też urodziny i przyniósł flachę. Akurat facetka wyszła, więc była możliwość popicia sobie. Problem był taki, że nie było w czym. I nagle ktoś wpadł na pomysł, że przecież mamy... kapsułki z Kinder Niespodzianek! Smakowało to okropnie, ale co tam :wink:

Uff ale się rozpisałem. Wracam do roboty, bo mnie Martin zabije, że się obijam. Chyba GG padło, więc nie może mnie poganiać :-D


Obrazek
ODPOWIEDZ