Co myśluicie o niepełnosprawnych ??
- Bad_Magick
- Juventino
- Rejestracja: 21 lutego 2004
- Posty: 299
- Rejestracja: 21 lutego 2004
A ja chciałby poruszyć pokrewny temat, a dokłądnie pomoc niepełnosprawnym. Od długiego już czasu niestety nie pomagam takim ludziom. Chcąc kilka razy pomóc spotkałem się z niemiłą odpowiedzią... I tak się zastanawiam czy pomagać czy nie. Bo z jednej strony pomoc jest potrzebna, ale z drugiej osoba której pomagamy może czuć się niezręznie otrzymując tę pomoc.
- mnowo
- Qualità Juventino
- Rejestracja: 03 listopada 2003
- Posty: 7470
- Rejestracja: 03 listopada 2003
Osoby niepelnosprawne.. bardzo im wspolczuje. Chociaz nie wiem czy to dobre slowo "wspolczuje"- bo przeciez nigdy nie bylem w takiej sytuacji co oni. Slusznie ktos wspomnial wczesniej, ze nieraz sytuacja osoby niepelnosprawnej powinna nas zmusic do refleksji i docenic pewne rzeczy, ktorych nieraz po prostu nie dostrzegamy, bo wydaja sie nam oczywiste i normalne- wzrok, sluch, pelna sprawnosc.
Kiedys slyszalem taki ciekawy przyklad, co prawda nie przytocze go slowo w slowo, ale sens jego polegal mniej wiecej na tym: ktos podal przyklad motyla (lub jakis ptak, nie pamietam), ktory siedzi na galazce drzewa. Nic sie nie dzieje. Ale kiedy odleci, zerwie sie do lotu- dopiero wtedy galaz zadrży i sie poruszy. Potem przyrownano to do czegos (lub kogos), co tracimy- nieraz moze nawet nie do konca zdajemy sobie sprawe z wartosci pewnych rzeczy i pewnych osob, dopiero gdy spotkamy sie ze strata, utracimy cos- dopiero wtedy uswiadamiamy sobie pewne rzeczy i brak, pustke, jaka pozostaje.
W kontekscie tego przykladu nieraz osoby niepelnosprawne ucza mnie tego, zeby doceniac to, ze ja jestem sprawny. Poza tym unikam glupiego narazania zdrowia i zycia.
Znam pare osob niepelnosprawnych, jedna z nich jest moj sasiad i dobry znajomy. Ostatnio mialem okazje pomoc mu troche w pracach domowych, ktorych nie bylby w stanie zrobic sam.
Kiedys slyszalem taki ciekawy przyklad, co prawda nie przytocze go slowo w slowo, ale sens jego polegal mniej wiecej na tym: ktos podal przyklad motyla (lub jakis ptak, nie pamietam), ktory siedzi na galazce drzewa. Nic sie nie dzieje. Ale kiedy odleci, zerwie sie do lotu- dopiero wtedy galaz zadrży i sie poruszy. Potem przyrownano to do czegos (lub kogos), co tracimy- nieraz moze nawet nie do konca zdajemy sobie sprawe z wartosci pewnych rzeczy i pewnych osob, dopiero gdy spotkamy sie ze strata, utracimy cos- dopiero wtedy uswiadamiamy sobie pewne rzeczy i brak, pustke, jaka pozostaje.
W kontekscie tego przykladu nieraz osoby niepelnosprawne ucza mnie tego, zeby doceniac to, ze ja jestem sprawny. Poza tym unikam glupiego narazania zdrowia i zycia.
Znam pare osob niepelnosprawnych, jedna z nich jest moj sasiad i dobry znajomy. Ostatnio mialem okazje pomoc mu troche w pracach domowych, ktorych nie bylby w stanie zrobic sam.
Nieraz to jest delikatna sprawa i wymagajaca taktu, bo niektorzy- i z tym sie tez juz spotkalem- nie lubia, gdy przez taka pomoc uswiadamia sie im lub przypomina o ich niepelnosprawnosci i o tym, ze z pewnymi sprawami nie poradza sobie sami. Trudno mi odpowiedziec na Twoje pytanie. Moze niech wypowiedza sie sami zainteresowani?.. :roll:Zła_Wróżka pisze:I tak się zastanawiam czy pomagać czy nie. Bo z jednej strony pomoc jest potrzebna, ale z drugiej osoba której pomagamy może czuć się niezręznie otrzymując tę pomoc.
- Łuki z Brzegu
- Juventino
- Rejestracja: 11 lipca 2003
- Posty: 87
- Rejestracja: 11 lipca 2003
Wląsnie dlatego (moim zdaniem) niepełnosprawni czasem odrzucaja pomoc bo czuja sie nie zreczni przyjmujac ją. Myśle ze to kwestie tego na ile dana osona zaakceptuje wlasną niepełnosprawnośćZła_Wróżka pisze:A ja chciałby poruszyć pokrewny temat, a dokłądnie pomoc niepełnosprawnym. Od długiego już czasu niestety nie pomagam takim ludziom. Chcąc kilka razy pomóc spotkałem się z niemiłą odpowiedzią... I tak się zastanawiam czy pomagać czy nie. Bo z jednej strony pomoc jest potrzebna, ale z drugiej osoba której pomagamy może czuć się niezręznie otrzymując tę pomoc.
Juve e' mio
Io sono Juve
Io sono Juve
- ULAT
- Juventino
- Rejestracja: 05 marca 2005
- Posty: 424
- Rejestracja: 05 marca 2005
Sam również znałem i znam kilku niepełnosprawnych bo chodziłem do gimnazjum i postawówki w której było kilka klas integracyjnych. Uczyli się tam zarówno ludzie niesprawni fizycznie jak i lekko umysłowo. Muszę jednak przyznać że nieraz ci opóźnieni umysłowo uczyli się lepiej niż pełnosprawni. Niepełnosprawny to taki sam człowiek jak my pełnosprawni jednak niektórzy niestety tego nie potrafią zrozumieć :evil: Nieraz w szkole zdarzały się przypadki naśmiewania z niepełnosprawnych osób. Takie życie taki świat i ciężko będzie to zmienić. Czasem nawet zazdroszczę osobą niepełnosprawnym ich optymizmu tego że mimo swojego kalectwa nie zamknęły się w sobie starają się żyć normalnie śmiać się cieszyć a nie zamykają się w sobie. Tak trzymać. Ja dziękuję Bogu że żadnej fizycznej dysfunkcji nie mam bo umysłowo to nieco walnięty jestem nie no przepraszam za głupi żart. Pozdrawiam wszystkich
- pan Zambrotta
- Juventino
- Rejestracja: 01 czerwca 2004
- Posty: 7019
- Rejestracja: 01 czerwca 2004
Niepełnosprawni ? dla nie to są Wielcy Ludzie, którzy mimo przeciwnościom losu dają sobie radę w życiu. Gdybym ja był na miejscu jednego z Nich chyba bym zwątpił w siebie albo z sobą skończył. Dla mnie to najczarniejszy scenariusz... dlatego dziękuję Bogu, że jestem w pełni sprawny i mogę cieszyć się życiem bez ograniczeń.
W gimnazjum miałem styczność z kilkoma takimi osobami, gdyż jedna z klas była odziałem integracyjnym. Kiedy trzeba było - pomagałem wnieść i znieść wózek na inne piętro. Muszę przyznać, że była to ciężka praca, ale nie żałuję, że kilka razy pomogłem. Przynajmniej w taki sposób mogłem Im pomóc.
A co do skakania "na dynkę" - nigdy nie skakałem, bo... nigdy nie próbowałem, nawet na njagłębszych basenach. Wole dmuchać na zimne i nigdy nie uczyć się takiego "manewru", bo boję się że kiedyś jakaś sytuacja mnie skusi.
******************************************************
A teraz znikam na jakiś czas z forum, bo wyjeżdzam do Norwegii. Wprawdzie moja kuzynka ma w swoim domu komputer, lecz przesiadywanie ciągle przy ekranie, zamiast nacieszyć się rodziną było by trochę nie na miejscu. Cudu nie obiecuję, ale może kilka razy odezwę się z krainy fiordów
W gimnazjum miałem styczność z kilkoma takimi osobami, gdyż jedna z klas była odziałem integracyjnym. Kiedy trzeba było - pomagałem wnieść i znieść wózek na inne piętro. Muszę przyznać, że była to ciężka praca, ale nie żałuję, że kilka razy pomogłem. Przynajmniej w taki sposób mogłem Im pomóc.
A co do skakania "na dynkę" - nigdy nie skakałem, bo... nigdy nie próbowałem, nawet na njagłębszych basenach. Wole dmuchać na zimne i nigdy nie uczyć się takiego "manewru", bo boję się że kiedyś jakaś sytuacja mnie skusi.
dlatego ja się najpierw pytam czy pomóc. Nigdy nie otrzymałem odpowiedzi negatywnej, lecz jeśli bym ją dostał to w pełni bym to zrozumiał. Niektórzy niepełnosprawni mocno się wstydzą swojej niemocy i dla Nich pomoc to ujma na honorze.I tak się zastanawiam czy pomagać czy nie. Bo z jednej strony pomoc jest potrzebna, ale z drugiej osoba której pomagamy może czuć się niezręcznie otrzymując tę pomoc.
******************************************************
A teraz znikam na jakiś czas z forum, bo wyjeżdzam do Norwegii. Wprawdzie moja kuzynka ma w swoim domu komputer, lecz przesiadywanie ciągle przy ekranie, zamiast nacieszyć się rodziną było by trochę nie na miejscu. Cudu nie obiecuję, ale może kilka razy odezwę się z krainy fiordów
- Alexa Del Piero
- Juventino
- Rejestracja: 30 października 2003
- Posty: 608
- Rejestracja: 30 października 2003
Moja siostra jest niepełnosprawna (ma 2 grupe). Miała wypadek samochodowy i od tego czasu ma niedowład lewej strony ciała. Jest on na tyle niegroźny że może prowadzić samochód (wiadomo, lewa noga to tylko sprzęgło) jednak ma problem z chodzeniem i dlatego bardzo mnie denerwuje (nie tylko z powodu siostry), kiedy jade do hipermarketu albo do centrum miasta i wszystkie miejsca przeznaczone dla osób niepełnosprawnych są zajęte :!: Ludzie opamiętajcie się! Ludziom niepełnosprawnym nie jest łatwo więc nie utrudniajcie im dodatkowo zajmując 'koperty'
Fieri dopo la vittoria, fedeli dopo la sconfitta
FORZA JUVE !
FORZA JUVE !
- leniup
- Redaktor
- Rejestracja: 07 listopada 2003
- Posty: 1829
- Rejestracja: 07 listopada 2003
Taa dokładnie.. niemiła odpowieć czyli: Odczep się, sam sobie poradzę niepotrzebuje twojej pomocy... Byłem świadkiem czegoś takiego. I rzeczywiście jest to niemiłe. Ten temat jest jak wspomniał mnowomiejsky delikatny. Mimo wszystko należy pomagać osobom niepełnosprawnym. Nawet głupia pomoc na ulicy. Naprawdę miło jest w sercu gdy się później usłyszy dziękuje.Zła_Wróżka pisze:A ja chciałby poruszyć pokrewny temat, a dokłądnie pomoc niepełnosprawnym. Od długiego już czasu niestety nie pomagam takim ludziom. Chcąc kilka razy pomóc spotkałem się z niemiłą odpowiedzią... I tak się zastanawiam czy pomagać czy nie. Bo z jednej strony pomoc jest potrzebna, ale z drugiej osoba której pomagamy może czuć się niezręznie otrzymując tę pomoc.
Jednak na co bym chciał najbardziej zwrócic uwagę. Osobiście podziwiam osoby niepełnosprawne. Koszykarze na wózkach, ten chłopak który zdobył biegun i wielu wielu innych, nawet zwykłych ludzi którzy sie nie załamali i żyją dalej. Mam dla nich wielki respekt. Znam kilka takich osób. Gdy ktoś jest niepełnosprawny od urodzenia to całe życie z tym żyje i przyzwyczaja sie przez lata. A ci którzy w jednej chwili stracą sprawnośc... mozna tylko się załamać. Ja bym napewno długo nie mógł dojść do siebie. Sam przecież nic o tym nie wiem, moje wiadomości pochodzą przeważnie z filmów...
Dokładnie. Tu się zgadzam. Sam wole popływać sobie, niż popisywać się jak to ja nie umiem skakać.... :?pan Zambrotta pisze:A co do skakania "na dynkę" - nigdy nie skakałem, bo... nigdy nie próbowałem, nawet na njagłębszych basenach. Wole dmuchać na zimne i nigdy nie uczyć się takiego "manewru", bo boję się że kiedyś jakaś sytuacja mnie skusi.
- Coolfi
- Juventino
- Rejestracja: 12 stycznia 2005
- Posty: 400
- Rejestracja: 12 stycznia 2005
Na początek - jeśli wszystko co macie do napisania to "wspólczyje im", "żal mi ich" to naprawdę darujcie sobie. Dodajcie coś od siebie, postarajcie się, proszę...
Ok, już mogę zaczynać. Otóż mam w rodzinie osobę niepełonosprawną fizycznie, jeżdżącą na wózku inwalidzkim. Jest to moja kuzynka. Spotykam się z nią dość często, mieszka kilka kilometrów ode mnie, jest w moim wieku i według mnie rozumiemy się doskonale. W sumie nie małatwego życia, jak każdy. Jednak ma wspaniałych rodziców, którzy w miarę możliwości pozwalają jej żyć normalnie, jak każda zwykła nastolatka. I tak właśnie zyje. Nigdy nie była odtrącana od swojej "paczki", nigdy nie stała z boku. Zawsze w centrum uwagi, ot, normalna dziewczyna czytająca te wszystkie pisemka. Jedyne co ją odróżnia to wózek. Gdyby nie ten fakt z którego nie żadko była wyśmiewana przez niedojrzałych gówniarzy na ulicy, byłaby poprostu normalna. Ale nie jest. Nie może robić tego wszystkiego co dane jest robić innym. Może tylko patrzeć jak rówieśniczki chodzą na imprezy i biorą życie pełnymi garściami. Mimo to nigdy nie narzekała czym poniekąd mi imponuje. Jest cholernie ambitna, chciałbym być takim optymistą jak ona, serio. Chce się dostać do renowanego liceum, potem zdać maturę i założyć rodzinę. Cóż, powodzenie wśród chłopaków ma ....
Przykład mojej kuzynki pokazuje że takie osoby nie zawsze są odtrącone od pozostałych, od reszty. Czasem warto przyjżeć się komuś niepełnosprawnemu i poznać głębiej, a będziemy mogli powiedzieć nieco więcej niż tylko "Oj jaka biedna, współczuje Ci...". Wielkrotnie mówiła mi że te słowa bolą najbardziej. Nie chce litości, chce akceptacjii i narazie ją dostaje. Imponuje mi, bardzo. Wiem, że z jej ambicją i optymizmem osiągnie w zyciu wiele więcej, mimo trudności jakie spotkały ją już na starcie zycia.
Teraz jest na wczasach, pozdrawiam Cię! =*
Ok, już mogę zaczynać. Otóż mam w rodzinie osobę niepełonosprawną fizycznie, jeżdżącą na wózku inwalidzkim. Jest to moja kuzynka. Spotykam się z nią dość często, mieszka kilka kilometrów ode mnie, jest w moim wieku i według mnie rozumiemy się doskonale. W sumie nie małatwego życia, jak każdy. Jednak ma wspaniałych rodziców, którzy w miarę możliwości pozwalają jej żyć normalnie, jak każda zwykła nastolatka. I tak właśnie zyje. Nigdy nie była odtrącana od swojej "paczki", nigdy nie stała z boku. Zawsze w centrum uwagi, ot, normalna dziewczyna czytająca te wszystkie pisemka. Jedyne co ją odróżnia to wózek. Gdyby nie ten fakt z którego nie żadko była wyśmiewana przez niedojrzałych gówniarzy na ulicy, byłaby poprostu normalna. Ale nie jest. Nie może robić tego wszystkiego co dane jest robić innym. Może tylko patrzeć jak rówieśniczki chodzą na imprezy i biorą życie pełnymi garściami. Mimo to nigdy nie narzekała czym poniekąd mi imponuje. Jest cholernie ambitna, chciałbym być takim optymistą jak ona, serio. Chce się dostać do renowanego liceum, potem zdać maturę i założyć rodzinę. Cóż, powodzenie wśród chłopaków ma ....
Przykład mojej kuzynki pokazuje że takie osoby nie zawsze są odtrącone od pozostałych, od reszty. Czasem warto przyjżeć się komuś niepełnosprawnemu i poznać głębiej, a będziemy mogli powiedzieć nieco więcej niż tylko "Oj jaka biedna, współczuje Ci...". Wielkrotnie mówiła mi że te słowa bolą najbardziej. Nie chce litości, chce akceptacjii i narazie ją dostaje. Imponuje mi, bardzo. Wiem, że z jej ambicją i optymizmem osiągnie w zyciu wiele więcej, mimo trudności jakie spotkały ją już na starcie zycia.
Teraz jest na wczasach, pozdrawiam Cię! =*
Podobno w chwili śmierci...
tracimy 21 gramów naszej wagi.
Każdy.
tracimy 21 gramów naszej wagi.
Każdy.
- Jędruś
- Juventino
- Rejestracja: 21 lipca 2004
- Posty: 226
- Rejestracja: 21 lipca 2004
Wiesz, sądzę, że nie masz się czego wstydzić.Na pewno nie jesteś jedynym z tych typów.Mi równiesz się zdażyło się coś podobnego, ale było to dawno.Żal dobrze o Tobie świadczy.Czas robi z "człowieka" człowieka.SonGopik pisze:Z bolem serca musze przyznac, ze kiedys sam bylem jednym z tych co nasmiewali sie z niepelnosprawnosci
- wErOn
- Juventino
- Rejestracja: 06 listopada 2003
- Posty: 703
- Rejestracja: 06 listopada 2003
Prawie od 3 lat mam ogromne problemy z kolanami, zreszta nadal chodze z zaawansowanym przykurczem prawego kolana. Jednak nad sobą sie nie uzalam, bo widze ze na okolo jest pelno ludzi w gorszej sytuacji, których juz nawet rehabilitacja nie uratuje ...
(..)z każdą godziną, z każdą minutą uczę się ciebie człowieku.. z każdą sekundą i z każdą chwilą jestem głupszy(..)
Wolność i kapitalizm!
Wolność i kapitalizm!
- Juventinha
- Qualità Juventina
- Rejestracja: 21 września 2003
- Posty: 939
- Rejestracja: 21 września 2003
Tak oceniajac z mojego punktu widzenia, raczej subiektywnego, to wolalabym żeby faktycznie ktos mi nie pomagal wcale, niż miał to robic z wielkimi wyrazami współczucia i litości, i okazywana wyższością. Za cos takiego mysle ze bym podziękowała, chociaz to akurat ma zwiazek z charakterem. Strasznie nie lubie jak ktos uwaza się za lepszego od innych, niezależnie od sytuacji. A wracając do tematu głównego, dla mnie dobrym modelem jest takie normalne traktowanie jak kazda inna osobe, a pomoc raczej bez zbędnych uzalan się , taka po prostu, niewymuszona. Zreszta to chyba tez zalezy jaki stosunek do siebie ma ta osoba niepelnosprawna. Być może się myle , bo bliżej nie mialam styczności, chociaz zalezy jak na to patrzec.
Jak widac jest duzo takich ludzi którzy nie potrafia logicznie pomyśleć i wyśmiewają niepełnosprawnych.ich poziomu nie warto komentowac. Ja jestem ciekawa tylko skad tacy się biora. Chyba nie potrzeba doświadczyć mna wlasnym przykładzie żeby zrozumiec…
Jak widac jest duzo takich ludzi którzy nie potrafia logicznie pomyśleć i wyśmiewają niepełnosprawnych.ich poziomu nie warto komentowac. Ja jestem ciekawa tylko skad tacy się biora. Chyba nie potrzeba doświadczyć mna wlasnym przykładzie żeby zrozumiec…
- bObYjuve
- Juventino
- Rejestracja: 02 grudnia 2004
- Posty: 23
- Rejestracja: 02 grudnia 2004
Ja jestem w pełni sprawny
ale jeśli chodzi o ludzi na wózkach bądz ogólnie niepełnosprawnych to nic do nich niemam traktuje ich normalnie ale często jest mi zal kiedy widze małego chłopczyka albo dziewczynke na wózku
ale nie można też być obojętnym wobec tych ludzi więc starajmy się im pomagać.
ale jeśli chodzi o ludzi na wózkach bądz ogólnie niepełnosprawnych to nic do nich niemam traktuje ich normalnie ale często jest mi zal kiedy widze małego chłopczyka albo dziewczynke na wózku
ale nie można też być obojętnym wobec tych ludzi więc starajmy się im pomagać.
"Łatwej jest wygrać drużynie zgranej, choć bez gwiazd, niż jedenastu niezgranym z sobą megapiłkarzom"
Alessandro Del Piero
Alessandro Del Piero
- KAcper123
- Juventino
- Rejestracja: 01 listopada 2003
- Posty: 42
- Rejestracja: 01 listopada 2003
Nie znam nikogo na wózku, ale znam chłopca który ma wodogłowie. Kiedy spotykam ludzi z jakąś ułomnością traktuje ich zwyczajnie, w głębi duszy jest mi ich troche zal, ale raczej nie daje tego po sobie poznać. Chcę aby czuli się w mojej obecności normalnie. Wydaje mi się, że gdybym ja był niepełnosprawny to nie chciał bym aby ludzie się nademną rozczulali. Niezapominajmy jednak, że każdy z nas ma różne wady i ułomności jedne są widoczne, inne nie ale trzeba się nauczyć z nimi żyć, i dawać od siebie to co najlepsze.
- Bany_DG
- Juventino
- Rejestracja: 03 listopada 2003
- Posty: 634
- Rejestracja: 03 listopada 2003
Cóż, ja jako ze urodziłem sie z takim, a nie innym <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)> jestem wobec prawa postrzegany jako osoba niespełnoprawna pobierajaca rentę. Jednak "moje kalectwo" nie niszczy mi zycia, jak ludzia dotknietyhch "prawdziwym kalectwem" jednak "rozumiem lepiej niz inni" takie osoby i zdaje sobie sprawe z tego że jest im bardzo ciezko, i dlatego nie pozwole na ulicy czy tez gdzieindziej, naśmiewano sie z niepełnosprawnych poprostu dajac w morde delikwentowi który sie nasmiewa, mimo ze sam mógłbym dostac. Jednak wole sie zsolidaryzowac z tym z pozoru słabszemu PEACE
- krystiank
- Juventino
- Rejestracja: 01 listopada 2003
- Posty: 570
- Rejestracja: 01 listopada 2003
No cóż nie wszystkim sie los uśmiechnie doskonale ....sam do końca nie uśmiechnoł sie do mnie bo złamalem noge a potem pare nie szczęści bo jak by nie to to ja bym dizś był JUVENTINO !! Miałem sie z rodziną do Turynu przenieść ...ale cóż, ja znam wiele nie pełno sprawnych .....i nie ma żadnej niesprawiedliwości z mojej strony w stosunku do tej osoby staram sie jak by było normalnie. a temat jest dobry !