: 31 stycznia 2006, 21:53
Ja zaczołem być kibicem juve po tym przegranym półfinale z realem potem wygralismy rewanz no a pozniej ten finał mecz oglądałem od 15 minuty bo moi starzy musieli obejrzec m jak miłosc do konca i cały czas gadali ze jeszcze sie nie zaczoł troche sie wkurzałem ale jak juz tata przełączył na finał to było coś serce waliło mi jak jeszcze chyba nigdy oglądałem ten mecz jak by był najciekawszy na swiecie a tak szczerze to nuda jak holera... była najlepiej jak conte w poprzeczke strzelił tak podskoczyłem ze prawie spadłem z kanapy najgorzej jednak było w karnych pamietam jak co kazdy karny modliłem sie na kolanach zeby gigi obronił pamietam ten ostatni karny jak mówiłem zdrowas mario tata juz spał a ja klęczałem na kanapie i sie modliłem ale wszystko na nic szewa strzela i gol wtedy serce odrazu zwolniło miałem takie dziwne uczucie jak jeszcze nigdy nigdy tego uczucia niezapomne było jak strach jak przerazenie zaraz po tym karnym wziąłem pilota i wyłączyłem telewizor nawet niechciałem oglądac jak Juve odbiera srebne medale poszedłem spac nie płakałem sam niewiem czemu byłem poprostu przerazony tym co sie stało najgorzej jednak było nastepnego dnia w szkole gdy moj przyjaciel Mateusz wielki fan Milanu przyszedł do szkoły i skakał z radości ja siedziałem w kącie sam on domnie podszedł i powiedział niemartw sie... wtedy zachciało mi sie płakac ale jakos sie powstrzymałem...
Jednak najbardziej załamany niebyłem wtedy tylko ostatnio jakies 3 tygodnie temu gdy rzuciła mnie dziewczyna... wtedy to poprostu byłem załamany przez tydzien chodziłem załamany i smutny gdy ją mijałem w szkole serce zaczynało walic mi tak samo jak podczas tego meczu
Jednak najbardziej załamany niebyłem wtedy tylko ostatnio jakies 3 tygodnie temu gdy rzuciła mnie dziewczyna... wtedy to poprostu byłem załamany przez tydzien chodziłem załamany i smutny gdy ją mijałem w szkole serce zaczynało walic mi tak samo jak podczas tego meczu