Re: Sprawa Plusvalenzy i inne..
: 23 maja 2023, 13:40
Przegrywamy. Może jeszcze nie przegraliśmy definitywnie, ale wydaje się to kwestią czasu. Ceferin osiągnie swój cel. Gnoi nas i zgnoi nas tak jak chce. Po tych wszystkich aferach, procesach, karach, wykluczeniach, do tego problemach własnych, za parę lat będziemy już naprawdę mocno wykrwawieni.
Czy można było cokolwiek zrobić lepiej? Nie siedzimy w biurach Juventusu. Ale wygląda to tak, że w każdym sporze idziemy na bezkompromisową wymianę ciosów, po której ostatecznie to my jesteśmy pokonanymi. Więcej, FIGC ma wszystkie narzędzia ku temu, żeby, po udupieniu nas w tym sezonie, udupić nas także na następny. Również dzięki naszemu oślemu uporowi.
Jeżeli ktoś tutaj uważa, że nie mamy jaj na to, żeby odwołać się do TAR, to ja tym bardziej nie rozumiem, po jaką cholerę w ogóle walczymy. Przeciągamy tylko wszystko w czasie z niekorzyścią dla nas, a na to, że wyjdziemy suchą stopą z sądu sportowego, nie ma przecież co liczyć.
Ten sezon jest na straty, głupotą byłoby dopuszczenie do tego, żeby następny zacząć z kolejną karą. Jeszcze większą byłoby dopuszczenie do powtórki tego, co już działo się w tym sezonie, a więc do tego, że będziemy się znowu odwoływać i boksować o punkty w tabeli już w trakcie rozgrywek. Jako kibic chciałbym po prostu móc patrzeć na tabelę wiedząc, że wpływają na nią wyłącznie wyniki na boisku, bez zastanawiania się nad tym, czy, kiedy, ile punktów ktoś nam odbierze/zwróci, dokąd się odwołać i jakie możliwości będzie miał organ odwoławczy, co dalej. To niczemu nie służy, a jeśli ja jestem zmęczony, to myślę, że tym bardziej piłkarze.
Dlatego priorytetem powinno być zakończenie wszystkiego w tym sezonie. I niech to szlag, bez względu na to, czy się do czegoś zakwalifikujemy. Inaczej po jednym cyrkowym sezonie, czekać nas będzie kolejny równie wesoły.
Nie wiem zatem, czemu mają służyć te nasze batalie. Dostajemy w sądzie po dupie, piłkarze nie mają pojęcia które miejsce w tabeli zajmują, a nam zostaje narzekanie na włoskie środowisko. To po jaką cholerę to wszystko? Jesteśmy częścią tego środowiska, czy się to komuś podoba czy nie. Jesteśmy i będziemy. Ale tak długo jak będziemy z tym środowiskiem wojować, będziemy w nim pariasem. Więc zamiast na złość mamie odmrażać sobie uszy, powinniśmy jak najszybciej zakopać te wszystkie topory wojenne, bo tak naprawdę jedynym poszkodowanym w całej tej historii jest Juventus i jego kibice, którzy mają już tego serdecznie dosyć, bo żyją w poczuciu, że wszyscy się na nich uwzięli.
Jeszcze słówko odnośnie Agnelliego. Oczywiście można z perspektywy czasu się wymądrzać, ale mnie zadziwia jedna rzecz - będąc prezydentem Juve przez tyle lat i rzekomo generalnie postacią wpływową, zupełnie nie zbudował sobie zaplecza na krajowym podwórku. W jednej chwili okazało się, że na tym polu jest całkowicie sam. Mógł spróbować walki o pozycję w krajowych strukturach albo obsadzić w nich swoich ludzi, dzięki czemu mógłby reformować ten włoski zaścianek. Zamiast tego kiedy doszło do kryzysu, okazało się, że jest zupełnie sam i na tym krajowym podwórku Ceferin bez problemu dobiera mu się do tyłka za pośrednictwem prokuratury i sądu.
Dziś, po jego pomysłach i bataliach, jesteśmy popierdółką wyrzucaną za europejską burtę przez Porto, Villarreal, Sevillę, niewychodzącą z grupy LM i popiskującą, że chce stać na czele jakiegoś superprojektu, skazaną bajońskim kontraktem na dwa lata rządów trenerskiego melepety na ławce. Nawet mnie chce się z tego śmiać.
Ten klub potrzebuje resetu. Całkowitego. Zamknięcia wszystkich afer natychmiast. Ustalenia na czym stoi, gdzie jest i jaką ma pozycję. Pozbycia się problemów, które przedłużają tę agonię. Zacząć nowy sezon z nowym trenerem (warunek bezwzględny), z czystym kontem i z głowami wolnymi od sądowych wojen.
Być może Superliga kiedyś powstanie. Ale nie teraz, nie w najbliższym czasie i nie w taki sposób. Nie zdołają jej utworzyć trzy kluby wojujące z UEFA, z których dwa chwieją się w posadach.
Czy można było cokolwiek zrobić lepiej? Nie siedzimy w biurach Juventusu. Ale wygląda to tak, że w każdym sporze idziemy na bezkompromisową wymianę ciosów, po której ostatecznie to my jesteśmy pokonanymi. Więcej, FIGC ma wszystkie narzędzia ku temu, żeby, po udupieniu nas w tym sezonie, udupić nas także na następny. Również dzięki naszemu oślemu uporowi.
Jeżeli ktoś tutaj uważa, że nie mamy jaj na to, żeby odwołać się do TAR, to ja tym bardziej nie rozumiem, po jaką cholerę w ogóle walczymy. Przeciągamy tylko wszystko w czasie z niekorzyścią dla nas, a na to, że wyjdziemy suchą stopą z sądu sportowego, nie ma przecież co liczyć.
Ten sezon jest na straty, głupotą byłoby dopuszczenie do tego, żeby następny zacząć z kolejną karą. Jeszcze większą byłoby dopuszczenie do powtórki tego, co już działo się w tym sezonie, a więc do tego, że będziemy się znowu odwoływać i boksować o punkty w tabeli już w trakcie rozgrywek. Jako kibic chciałbym po prostu móc patrzeć na tabelę wiedząc, że wpływają na nią wyłącznie wyniki na boisku, bez zastanawiania się nad tym, czy, kiedy, ile punktów ktoś nam odbierze/zwróci, dokąd się odwołać i jakie możliwości będzie miał organ odwoławczy, co dalej. To niczemu nie służy, a jeśli ja jestem zmęczony, to myślę, że tym bardziej piłkarze.
Dlatego priorytetem powinno być zakończenie wszystkiego w tym sezonie. I niech to szlag, bez względu na to, czy się do czegoś zakwalifikujemy. Inaczej po jednym cyrkowym sezonie, czekać nas będzie kolejny równie wesoły.
Nie wiem zatem, czemu mają służyć te nasze batalie. Dostajemy w sądzie po dupie, piłkarze nie mają pojęcia które miejsce w tabeli zajmują, a nam zostaje narzekanie na włoskie środowisko. To po jaką cholerę to wszystko? Jesteśmy częścią tego środowiska, czy się to komuś podoba czy nie. Jesteśmy i będziemy. Ale tak długo jak będziemy z tym środowiskiem wojować, będziemy w nim pariasem. Więc zamiast na złość mamie odmrażać sobie uszy, powinniśmy jak najszybciej zakopać te wszystkie topory wojenne, bo tak naprawdę jedynym poszkodowanym w całej tej historii jest Juventus i jego kibice, którzy mają już tego serdecznie dosyć, bo żyją w poczuciu, że wszyscy się na nich uwzięli.
Jeszcze słówko odnośnie Agnelliego. Oczywiście można z perspektywy czasu się wymądrzać, ale mnie zadziwia jedna rzecz - będąc prezydentem Juve przez tyle lat i rzekomo generalnie postacią wpływową, zupełnie nie zbudował sobie zaplecza na krajowym podwórku. W jednej chwili okazało się, że na tym polu jest całkowicie sam. Mógł spróbować walki o pozycję w krajowych strukturach albo obsadzić w nich swoich ludzi, dzięki czemu mógłby reformować ten włoski zaścianek. Zamiast tego kiedy doszło do kryzysu, okazało się, że jest zupełnie sam i na tym krajowym podwórku Ceferin bez problemu dobiera mu się do tyłka za pośrednictwem prokuratury i sądu.
Dziś, po jego pomysłach i bataliach, jesteśmy popierdółką wyrzucaną za europejską burtę przez Porto, Villarreal, Sevillę, niewychodzącą z grupy LM i popiskującą, że chce stać na czele jakiegoś superprojektu, skazaną bajońskim kontraktem na dwa lata rządów trenerskiego melepety na ławce. Nawet mnie chce się z tego śmiać.
Ten klub potrzebuje resetu. Całkowitego. Zamknięcia wszystkich afer natychmiast. Ustalenia na czym stoi, gdzie jest i jaką ma pozycję. Pozbycia się problemów, które przedłużają tę agonię. Zacząć nowy sezon z nowym trenerem (warunek bezwzględny), z czystym kontem i z głowami wolnymi od sądowych wojen.
Być może Superliga kiedyś powstanie. Ale nie teraz, nie w najbliższym czasie i nie w taki sposób. Nie zdołają jej utworzyć trzy kluby wojujące z UEFA, z których dwa chwieją się w posadach.